Międzynarodowy Komitet Olimpijski rozważa dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do startów podczas paryskich igrzysk pod neutralną flagą. Jeśli faktycznie zapadnie taka decyzja, rząd w Warszawie będzie poważnie rozważał wycofanie się z imprezy. Oznaczałoby to w praktyce niedopuszczenie polskich sportowców, którzy długo i bardzo ciężko trenują przygotowując się do zawodów. Ministerstwo sportu stara się zatem znaleźć rozwiązanie, które wykluczyłoby sportowców popierających Putina, ale jednocześnie nie eliminowało Polaków.
– Jeśli Międzynarodowy Komitet Olimpijski nie ulegnie, nie cofnie się od tej złej decyzji, musimy być gotowi postawić sprawę na ostrzu noża – powiedział minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk na antenie RMF FM. – Myślę, że ultimatum to najtwardsza z kart w talii, więc wyciągniemy ją wtedy, kiedy nie będzie innego wyjścia. Myślę, że mamy jeszcze tyle czasu, że powinniśmy MKOl-owi dać szansę na autorefleksję – dodał.
Bortniczuk przedstawił pomysł na alternatywne rozwiązanie. Chodzi o stworzenie reprezentacji uchodźców, w której mogliby się znaleźć dysydenci, którzy nie popierają wojny prowadzonej przeciwko Ukrainie.
Matycin oburzony
Wściekłości na ministra Bortniczuka, za przedstawioną propozycję, nie kryje szef resortu sportu Rosji. – To wskazuje na poziom kultury. I jego pragnienie rozbicia jedności sportu, pogwałcenia wszelkich zasad i poniżenia sportowców. Ale robiąc to, upokorzył siebie, a nie tych, do których się zwracał – przekonuje Oleg Matycin, cytowany przez agencję prasową TASS.
Wcześniej w podobnym tonie, wypowiadała się Anfisa Riezcowa, trzykrotna mistrzyni olimpijska z Rosji. - Polacy powinni zostać ukarani za takie propozycje – stwierdziła sportsmenka.
Czytaj też:
"Godny pożałowania". Przewodniczący MKOl odpowiada na apel Ukrainy