Rosyjski wywiad prowadzi w Europie operację, mającą na celu stworzenie rozdźwięku między UE a Turcją, ustalił Carlsson.
Dziennikarz powołuje się na wyciek tajnych dokumentów, które uzyskała organizacja dziennikarska Dossier Centre w Londynie, a następnie udostępniła grupie europejskich mediów. Mają one pochodzić od oficera jednego z rosyjskich służb wywiadowczych. Carlsson zapewnia, że zna jego tożsamość. Z dokumentów wynika, że rosyjscy agenci planowali i przeprowadzali akcje w europejskich miastach, aby obrazić prezydenta Turcji i zrzucić winę na Ukrainę.
Rosja chce skłócić UE z Turcją
Carlsson nawiązuje m.in. do wydarzeń ze stycznia, gdy przed ambasadą Turcji w Sztokholmie spalono Koran. Ten incydent jedynie skomplikował i tak już napięte stosunki między Turcją a Szwecją. Ostatecznie Ankara zablokowała drogę Szwecji do NATO.
Incydent miał niejako zainspirować rosyjskie służby, które dostrzegły okazję do dalszego pogłębiania konfliktów między krajami UE a Turcją. "Opracowano plan mający na celu znieważenie Erdogana we wszystkich większych miastach europejskich" – pisze Carlsson.
„Obecnie istnieją znaczne napięcia między Turcją a krajami UE. I nie chodzi tylko o trudne kontakty dyplomatyczne między Turcją a Szwecją i przesunięcie w czasie procesu akcesyjnego krajów skandynawskich do NATO. W całej Europie obserwuje się ogólny wzrost nastrojów islamofobicznych” – czytamy w dokumencie.
Obciążyć Ukrainę
Po spaleniu Koranu w styczniu w Szwecji, kolejny incydent miał miejsce w Holandii, gdzie przywódca antymuzułmańskiego ruchu Pegida wyrwał z księgi strony podczas demonstracji.
Rosyjskie dokumenty wspominają o incydencie. Jednocześnie zasugerowano w nich szereg praktyk, które miałyby obrazić muzułmanów, albo uderzać w wizerunek prezydenta Erdogana.
Z dokumentów wynika, że rosyjska strona chciała za te incydenty zrzucić odpowiedzialność na Ukrainę.
"Główny cel akcji: Ukazać niewdzięczność i prowokacyjny charakter reakcji strony ukraińskiej na tragedię w Turcji (trzęsienie ziemi). Podkreślenie destrukcyjnego nazistowskiego charakteru działaczy proukraińskich i ogólnie społeczeństwa ukraińskiego pod rządami W. Zełenskiego" – czytamy.
Dziennikarz wylicza, że takich miastach jak Paryż, Haga, Madryt i Bruksela odnotowano łącznie około 10 protestów, w których uczestniczył trójka tych samych mężczyzn. Podczas protestów, bez względu na charakter demonstracji, mieli zawsze plakaty antyukraińskie.
Czytaj też:
Odwracają się od Putina. "Myślał, że umocni swoją pozycję"Czytaj też:
Spadek populacji Rosji. Brytyjski wywiad o wpływie wojny