Nie żyje 38-letni wspinacz Kacper Tekieli, mąż polskiej biegaczki narciarskiej Justyny Kowalczyk. Sportowiec zginął w lawinie, podczas wspinaczki w Alpach.
Kilka godzin po tym jak potwierdzono informację o śmierci Tekielego, Kowalczyk zabrała głos, żegnając swojego męża w krótkim wpisie na Facebooku. "Był najcudowniejszy. Był najpiękniejszą osobą na świecie" – napisała wówczas Kowalczyk.
"Jestem szczęściarą"
We wtorek na Cmentarzu Oliwskim odbył się pogrzeb Tekielego. Uroczystość miała charakter świecki. Biegaczka zabrała głos. Przyznała, że zanim doszło do tragedii, jej mąż cieszył się życiem. – Jeszcze kilka dni przed przyszedł do domu spełniony. Nawet gdy robił wszystkie karkołomne rzeczy, to cele musiały być spełnione – zaczęła. Dodała przy tym, że nie będzie zwracać się do męża, a żałobników i osób, które przyszły pożegnać się z alpinistą.
– Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. Chciał wejść na wszystkie czterotysięczniki przed "czterdziestką". Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża – mówiła Justyna Kowalczyk.
– Wiem, że Kacper dla was zrobiłby to samo. Będziemy żyć tak, jak nauczył nas Kacper. Będziemy jeździć i zdobywać świat. Hugo miał cudownego tatę – zakończyła sportsmenka. Media wskazują, że jeszcze przed pogrzebem Kowalczyk poprosiła żałobników, by nie kupować wieńców, ale przekazać pieniądze na schronisko dla zwierząt.
Dramat w Alpach
Tekieli zginął podczas pobytu w Szwajcarii, gdzie przebywał z żoną i synem. Wspinacz publikował w mediach społecznościowych fotografie z kolejnych zdobywanych szczytów. Serwis wspinanie.pl podaje, że ostatnim projektem polskiego sportowca była próba wejścia na 82 szczyty czterotysięcznych Alp w jak najkrótszym czasie. Alpinista zginął w lawinie. Do wypadku doszło podczas wspinaczki na Jungfrau (szczyt w Alpach Berneńskich).
Czytaj też:
"Był najcudowniejszy". Justyna Kowalczyk pisze o śmierci męża