Kazimierz Kujda był w przeszłości prezesem spółki Srebrna. W kolejnym materiale związanym z tzw. taśmami Kaczyńskiego "Gazeta Wyborcza" opublikowała jego rozmowę z Geraldem Birgfellnerem, austriackim biznesmenem, który zajmował się planami budowy dwóch wież w centrum Warszawy, nazwanych roboczo "K-Towers" – od nazwiska braci Kaczyńskich.
W stenogramie ujawnionym przez "GW" pojawia się ciekawy wątek, być może korupcyjny. Birgfellner coś oferuje Kujdzie, ale ten odmawia. Nie wiadomo, czy była to łapówka.
Czytaj też:
Sensacyjny wątek w stenogramie "Wyborczej". "Czytam i oczom nie wierzę"
TW "Ryszard" w IPN
Kilka dni po tym, jak "Wyborcza" ujawniła nagranie, w mediach pojawiły się doniesienia, że Kazimierz Kujda współpracował z SB. Według ustaleń Onetu i "Rzeczpospolitej" został zwerbowany w 1979 r. w wieku 27 lat. W zamian za współpracę dostał paszport i mógł swobodnie jeździć po Europie Zachodniej. Po powrocie zdawał relacje bezpiece. Jego akta zostały odtajnione pod koniec stycznia ze zbioru zastrzeżonego IPN, tzw. zetki. Miał pseudonim "Ryszard".
We wtorek, 12 lutego, Kujda podał się do dymisji i nie jest już szefem NFOŚiGW. Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w wywiadzie dla PAP, że informacja o współpracy Kujdy z komunistycznymi służbami spadła na niego "jak grom z jasnego nieba" i że nic o tym nie wiedział.
Duże pieniądze
Tymczasem "Super Express" przyjrzał się zarobkom Kujdy w Funduszu. Jego miesięczna pensja wynosiła 26,4 tys. zł. To – jak podkreśla gazeta – więcej niż wynagrodzenie prezydenta, która oscyluje wokół 20 tys. zł. Dziennik informuje, że w 2017 r. Kujda dostał 77 tys. zł, a w związku z odejściem z NFOŚiGW przysługuje mu jeszcze odprawa – prawie 80 tys. zł.
Czytaj też:
Zaskakująco szczere słowa Mazurek o współpracowniku Kaczyńskiego