Chodzi o Piotra Osieckiego, byłego prezesa Altus TFI. Biznesmenowi postawiono zarzut wyrządzenia GetBackowi szkody wielkich rozmiarów w związku ze sprzedażą spółki EGB Investments.
Według doniesień portalu Business Insider (BI) Osiecki – przynajmniej dwukrotnie – widziany był w miejscu publicznym w czasie, kiedy powinien przebywać w areszcie śledczym. Osadzono go tam ze względu na ryzyko matactwa.
Student?
Serwis pisze, że biznesmena widziały co najmniej dwie osoby. Jedna z nich pracuje w branży finansowej i dobrze go zna. Osiecki miał przechadzać się po korytarzach jednej z warszawskich uczelni wyższych i mówić, że stara się o dyplom studiów biznesowych MBA, choć – jak ustalił BI – nie było go nawet na liście studentów.
"Prokuratura zapewnia, że nie wydawała Piotrowi Osieckiemu zezwolenia na opuszczenie jednostki penitencjarnej, a służba więzienna zarzeka się, że aresztu nie opuszczał" – czytamy na portalu.
"Nadal trudno w to uwierzyć"
Cytowany przez serwis dyrektor departamentu prawa administracyjnego w Ministerstwie Sprawiedliwości Witold Cieśla, także oświadczył, że biznesmen nie mógł przebywać poza aresztem śledczym. Tymczasem źródła, na które powołuje się Business Insider, zapewniają, że to, co wiedzą o Osieckim, mogą powtórzyć przed prokuratorem lub sądem.
Ustalenia BI skomentował na Twitterze dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Bartek Godusławski, który wielokrotnie pisał o aferze GetBacku. "Historia zero-jedynkowa. Mamy kosmiczny skandal w sprawie #GetBack i ktoś ze Służby Więziennej zapłaci stanowiskiem albo ktoś uszył historię na Piotra Osieckiego. Nadal trudno w to uwierzyć..." – ocenił dziennikarz "DGP".