Przez lata „Gazeta Wyborcza” miała stałą zasadę rozprawiania się z każdym, kto podważał tworzony przez nią obraz rzeczywistości. Taki ktoś był dyskredytowany, najchętniej jako antysemita, po czym grono mędrców z Czerskiej oznajmiało, że przecież z kimś takim się nie rozmawia. Od dawna już „GW” nie sprawuje niepodzielnego rządu dusz, więc i skuteczność tej metody znacząco spadła. Przejęli ją jednak i rozwinęli inni.
W wielu sprawach widzimy ten sam schemat: dana grupa nie ma ochoty wchodzić w dyskusję, więc podpiera się opiniami grupy ekspertów (zjawisko ekspertozy), po czym oznajmia, że każdy, kto się z nimi nie zgadza, jest oszołomem, płaskoziemcem i nie powinno się z nim w ogóle rozmawiać. Nie inaczej jest w przypadku pandemii koronawirusa.
Czytaj też:
Morawiecki: Od 10 października cała Polska żółtą strefą, obowiązkowe maseczki
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.