Na początku maja Maciejewska była gościem programu "Tak jest" na antenie TVN24. Rozmowa dotyczyła wyrażonej kilka dni wcześniej przez posłów zgody na przyjęcie unijnego Funduszu Odbudowy.
W przyjęciu ustawy pomogła rządowi Lewica, na którą spadła za to fala krytyki ze strony Koalicji Obywatelskiej i części środowiska medialnego.
Politykom Włodzimierza Czarzastego oraz Roberta Biedronia zarzucano wsparcie i umocnienie rządu Zjednoczonej Prawicy, zdradę opozycyjnych ideałów, a nawet dogadywanie się z politycznymi "terrorystami". Posłowie Lewicy odpierali te zarzuty, tłumacząc, że w dobie koronakryzysu pieniądze z Funduszu są dla Polski konieczne. Wskazywali także, że ślepe podążanie za środowiskiem "anty-PiSu" jest od lat przyczyną wyborczych porażek opozycji.
Szokujące zachowanie dziennikarza
Podczas programu prowadzący Andrzej Morozowski krzyczał na polityk oraz domagał się odpowiedzi, dlaczego Lewica nie próbowała odwołać rządu Zjednoczonej Prawicy.
Zszokowana zachowaniem Morozowskiego posłanka napisała w mediach społecznościowych, że podczas programu rozmawiała z "wściekłym rzecznikiem KO".
Rada Etyki Mediów, która otrzymała skargę na program z udziałem Maciejewskiej nie dopatrzyła się uchybień ze strony prowadzącego.
Decyzja REM
"Drążenie tematu, zadawanie rozmówcy niewygodnych dla niego pytań jest sztuką w zawodzie publicysty. Wysoka oglądalność programów red. Morozowskiego wynika z tego, że poruszając gorące, kontrowersyjne tematy jasno formułuje pytania - tak, aby rozmówca, często polityk, nie mógł robić uników. To jest zasada wnikliwego dziennikarstwa" – napisali członkowie Rady w odpowiedzi na skargę.
"REM stwierdza, że red. Andrzej Morozowski nie naruszył w kwestionowanym przez Pana programie żadnej z zasad zapisanych w Karcie Etycznej Mediów" – stwierdzono.
Czytaj też:
Jest nowy wiceprezes IPNCzytaj też:
Nowoczesny sprzęt dla szpitala. Ziobro: Fundusz Sprawiedliwości przyczynia się do czynienia dobra