Szczepionki okiem fachowców. Tych wyklętych

Szczepionki okiem fachowców. Tych wyklętych

Dodano: 
Szczepienie przeciw COVID-19. Zdj. ilustracyjne
Szczepienie przeciw COVID-19. Zdj. ilustracyjne Źródło: PAP / Grzegorz Michałowski
Dziennik Zarazy | Wpis nr 521 || Jest taka seria książek o pandemii. Nazywa się „Fałszywa Pandemia”. Ja ją zauważyłem od pierwszego wydania, w którym, z udziałem mego przyjaciela Pawła Klimczewskiego, rozkminiono na czynniki pierwsze fałszywość tezy o pandemiczności wirusa.

Potem była część druga, czyli o testach PCR, które de facto „zrobiły” pandemię, trzecia część o najbardziej widomym znaku zarazy, czyli maseczkach. We wszystkich wydaniach pisali o sprawie fachowcy, naukowcy z profesorskimi tytułami, praktycy i teoretycy. Pełno dowodów, wykresów, tabel, zestawień i argumentacji. W sumie lektura… nudna, ale tak to jest jak człowiek trafia na rzeczowość w otoczeniu emocji dyskursu o wirusie. Najlepszą rekomendacją dla tej serii jest to, że nikt z zawartymi w niej tezami nie polemizował. A wystarczyło posadzić kilku ekspertów i roznieść te tezy w pył. A tu nic.

Mam przed sobą czwartą część tej serii, czyli wydanie o ostatnim hicie – szczepionkach. Hicie, bo nie wiem czy zauważyliście – o szczepionkach pełno, o wirusie właściwie niewiele, bo – przynajmniej u nas – gdzieś się schował. Przed wydawcą stało trudne zadanie, bo dowiadujemy się o szczepionkach coraz więcej i szybciej, a więc groziło, że książka się szybko zdezaktualizuje. Jednak wydawca uratował się przed tym niebezpieczeństwem. I to na kilka sposobów. Po pierwsze – znowu atomowy skład autorów. Same sławy epidemiologiczne, fachowcy od szczepień, genetyki, biologii komórkowej. Po drugie – wszyscy są… zwolennikami szczepień, a więc trudno ich włożyć do deprecjonującego wora antyszczepów. I z takich pozycji przypatrują się obecnym produktom, które nie są klasycznymi szczepionkami, ale genetycznymi preparatami medycznymi i z tego punktu widzenie oceniają skuteczność kampanii szczepień, jak i jej zagrożenia.

Widać, że książka jest pisana jeszcze w czasach „niewinnych”, to znaczy – szczepił się kto chciał, szło dobrze i nie było dzisiejszego nacisku na „dobrowolną przymusowość”. Stąd dywagacje w książce o dobrej woli i niech każdy robi co chce, choć medycyna nie może być pewna ani pozytywnych, ani negatywnych rezultatów. Zaczyna się od rzeczy podstawowych, czyli kalkulacji stosunku korzyści do zagrożeń. Już wtedy ten bilans wyglądał niekorzystnie dla zwolenników szczepień. W dodatku jeśli jeszcze przepatrzy się ten parametr pod kątem grup ryzyka i wyeliminuje się ze szczepień grupy praktycznie niezagrożone infekcją, a już prawie w ogóle ciężkim przebiegiem choroby czy zgonem, to masowość szczepień nie wytrzymuje testu z racjonalności. Na przykład koronawirusowa śmiertelność w grupie poniżej 65-tego roku życia wynosi 0,005-0,006% (jedna osoba na 20.000 zakażonych). To samo, a nawet bardziej, dotyczy dzieci. Już wtedy, kiedy pisano książkę, szczepienie małoletnich wydawało się absurdem, choć autorzy nie mogli podejrzewać przyszłej światowej ofensywy szczepiennej wobec dzieci.

Wskazywano na niebezpiecznie skrócony czas przeznaczony na badania kliniczne i warunkowe dopuszczenie do masowych szczepień przed ich ukończeniem. Ale to, złamany w tym wypadku, elementarz procedur dopuszczania masowych szczepień. Wspomina się ostrzeżenia samego WHO przed objawami niepożądanymi, profesor Zieliński wymienia, wtedy znane, dziś lawinowo przyrastające NOP-y: miopatia (uszkodzenie mięśni), kwasica mleczanowa, zapalenie trzustki, lipodystrofia, stłuszczenie wątroby i uszkodzenie nerwów.

Co ze szczepionkami?

Naukowcy wskazują też na ważny efekt skali. Przy tak masowym szczepieniu wszelkie ułamki NOP-ów rosną w tysiące. Wystarczy sobie tylko wyliczyć, że ewentualne 0,1% niepożądanych odczynów wśród np. Niemców to będzie już 80.000 ludzi. Lekarze też zwrócili uwagę na podstawowy problem – w czasie epidemii się nie szczepi. A my szczepimy. Organizm po wstrzyknięciu nawet „normalnej” szczepionki przeżywa osłabienie, bo identyfikuje preparat jako patogen i przełącza się na reakcję immunologiczną. I jak w tym krytycznym momencie trafi go „prawdziwy” wirus to reaguje słabiej. A my co? Przed szczepieniem pogadamy sobie z lekarzem czy wszystko ok i jazda. Jak to jest, że żeby wejść do samolotu musisz przejść test na kowida, a przed zaszczepieniem, kiedy to jest sprawa kluczowa czy jesteś zakażony czy nie, nikt nikogo nie testuje tylko się pogada z medykiem lub pielęgniarką o tym czy nas nie drapie w gardle?

Najbardziej inspirujący w książce jest moment o przeczuwanym wtedy, a zdaje się, że obecnie niepokojącym zjawisku, jakim jest tzw. viral immune escape. Zjawisko to polega na tym, że w przypadku szczepionkowej interwencji człowieka w przebieg pandemii może to spowodować wygenerowanie nieprzewidywalnej odmiany wirusa, jak pisze doktor Gert Vanden Bossche: „zagrażającego wszystkim potwora””.Mechanizm, który doprowadza do powstania bardziej zjadliwego wariantu wirusa bazuje na zjawisku selekcji genotypów. Przeciwciała likwidują tzw. dziką formę wirusa, tj. najliczniejszą (to na niego zostały zaprojektowane szczepionki). Jednak oprócz licznego mutanta jest wiele rzadkich genotypów, które pod nieobecność tego dzikiego zajmą jego niszę. Te rzadkie genotypy intensywnie się replikują, ponieważ układ immunologiczny ich nie zauważa. Mówimy wówczas o ucieczce wirusa spod kontroli układu odpornościowego”.

Myślę, że przed nami jeszcze wiele niespodzianek co do działania tak innowacyjnego produktu genetycznego. Jednak intuicję naukowców coraz bardziej potwierdza weryfikująca je po czasie rzeczywistość, nawet jeszcze dodaje nieznane przecież wtedy skutki tego eksperymentu. Jednak to ostatnie, czyli osłabianie zaszczepionym układu immunologicznego i „otwieranie” ich organizmów na kolejne warianty ćwiczymy coraz szerzej, chociażby w zaszczepionym po kokardę Izraelu, który już się zaczyna gotować do lockdownu na nadejście IV Fali, tym razem dotykającej zaszczepionych.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Czytaj też:
Niepłodność i poronienia po szczepieniu? Nowe badania
Czytaj też:
Jaka piękna katastrofa

Źródło: dziennikzarazy.pl
Czytaj także