Choroba serca zabiła ją, gdy była u progu sławy. Obrazy Anny Bilińskiej, nazwanej przez francuskiego krytyka „Gwiazdą Polarną malarstwa”, wystawiano w Londynie, Monachium i Berlinie. W Niemczech pisano o tworzonych przez Polkę portretach: „Umiłowanie prawdy – niecofające się przed niczym, absolutna precyzja, doskonała charakterystyka i perfekcyjna technika wykonania”. Sukces międzynarodowy sprawił, że również nad Wisłą doceniono rodaczkę. Największy w kraju mecenas artystów, Ignacy Korwin-Milewski, który wpadł na pomysł stworzenia galerii wizerunków 20 polskich mistrzów pędzla, widział Annę w owym elitarnym gronie. Przyjęła zamówienie, lecz autoportretu nie zdążyła dokończyć. Wraz z nią umarł też pomysł założenia w Warszawie szkoły malarskiej dla kobiet, lepszej od tej, którą ukończyła w Paryżu.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.