DoRzeczy.pl: Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy uchylenie decyzji o rejestracji Marszu Niepodległości w tym roku. Czy mimo wszystko wydarzenie odbędzie się na ulicach Warszawy?
Tomasz Kalinowski: Jesteśmy jeszcze przed konsultacjami z prawnikami. Musimy poczekać, jaki wyrok wyda sąd ws. zażalenia złożonego przez wojewodę Konstantego Radziwiłła, który złożył zażalenia na decyzję sądu z innej perspektywy.
Z jakiej?
W ocenie wojewody prezydent Warszawy w ogóle nie jest stroną tego sporu prawnego. Rafał Trzaskowski sprzeciwia się organizacji Marszu, ale nie wiadomo do końca w jakim trybie, bowiem to jest sprawa pomiędzy stowarzyszeniem Marsz Niepodległości a wojewodą mazowieckim.
Czyli wyrok Sądu Apelacyjnego nie ma tu znaczenia?
Sąd uznał, że prezydent Warszawy jest stroną, ale jeśli inny sąd uzna, że jest inaczej, to będziemy mieli ten Marsz. To jest bardzo zagmatwane prawnie. Abstrahując od walki, która toczy się na salach sądowych, to musimy powiedzieć wprost, że Marsz Niepodległości po prostu się odbędzie. Polacy są przyzwyczajeni do tego, że Platforma Obywatelska nie chce pozwolić świętować im niepodległości. Nie wiem, z czego to wynika. Może wolą organizować własne imprezy, z czekoladowym orłem i flagami LGBT? Jeśli tak chcą, niech zrobią konkurencyjną imprezę i sobie maszerują. Widać, że PO jest partią antywolnością, która potrafi tylko nakładać zakazy.
Przyjmijmy jednak, że decyzja sądu się utrzyma. Czy wówczas Marsz się odbędzie i będzie wyglądał tak, jak w ubiegłym roku?
Bierzemy pod uwagę taką opcję. Wiemy, jak wyglądają w Polsce sądy. To jest sprawa z poprzedniej epoki. Przypomnę tylko, że pierwszy wyrok w pierwszej instancji w Sądzie Okręgowym wydał pan sędzia Sterkowicz, który miał problemy z prawem, a jego ojciec był zarejestrowany jako tajny współpracownik służb bezpieczeństwa PRL. Człowiek ten był również posłem SLD w latach 90., czyli można powiedzieć, że to takie resortowe dziecko. Możemy się spodziewać, że podobny sędzia będzie decydował o naszej sprawie. My jako polscy patrioci nie będziemy patrzeć na to, czego zakazują post-PRL-owscy sędziowie, tylko pójdziemy swoją drogą. Polacy, którzy wybierają się każdego roku na Marsz pod Stadion Narodowy traktują to jako tradycję. Nie pozwalaliśmy, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz zepsuła nam to święto i nie pozwolimy też, żeby zrobił to Rafał Trzaskowski.
Oby tylko było spokojnie.
Nie wydaje mi się, żeby Rafał Trzaskowski wyprowadził straż miejską przeciwko tłumowi 100 tys. polskich patriotów.
Czytaj też:
Kowalski: Marsz Niepodległości przejdzie i pobije rekord frekwencjiCzytaj też:
"Współczuję Warszawie prezydenta". Dziambor: Aż mnie ręka swędzi