Grupa umundurowanych i uzbrojonych w długą broń osób przekroczyła polską granicę w nocy z 1 na 2 listopada. W związku z tymi wydarzeniami w środę rano chargé d’affaires Republiki Białorusi Aleksander Czesnowski został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Strona polska jest prowokowana
Komentując ostatni incydent, Wojciech Skurkiewicz zwrócił uwagę na nasilające się prowokacje ze strony białoruskiej w ostatnim czasie.
– To niebezpieczna sytuacja, kwestią zimnej krwi było to, że nie padły strzały. Strona polska jest prowokowana, to są celowe, świadome działania. Nie ma możliwości wejścia na pas graniczny bez zgody, wiedzy i aprobaty służb białoruskich – stwierdził gość Polskiego Radia 24. – Po stronie białoruskiej działa system monitorowania granicy, to są celowe działanie reżimu Łukaszenki, które mają wpłynąć na destabilizację sytuacji – dodał wiceszef MON.
Wiceminister zwrócił uwagę, ze jeszcze kilka tygodni temu Straż Graniczną wspierało niecałe 4 tys. żołnierzy. Obecnie ich liczba wzrosła niemal do 9,5 tys.
– Żołnierze Wojska Polskiego pojawili się na granicy 6 lipca, gdy jeszcze nie mówiło się o problemie migracyjnym, docierały wtedy do nas informacje, że coś niepokojącego dzieje się na granicy litewsko-białoruskiej, która jest zdecydowanie łatwiejsza do sforsowania, już wtedy rozpoczęliśmy nasze działania – przypomniał.
Wojciech Skurkiewicz zapewnił, że w razie potrzeby na granicę zostaną skierowane kolejne jednostki. – Zdajemy sobie sprawę, że zabezpieczenie granicy polsko-białoruskiej, która jest także zewnętrzną granicą UE, jest szczególnie ważne – skwitował.
Czytaj też:
"Ponad 200 km wysokiej na 5 m zapory". Co z resztą granicy? Senator PiS wyjaśniaCzytaj też:
Naruszono granicę Polski. Jest reakcja Komisji Europejskiej