Jak według Pana polskie władze powinny zareagować na szturm polskich granic przez nielegalnych imigrantów?
Rafał Ziemkiewicz: Przede wszystkim pamiętajmy, że jest to wojna psychologiczna. Gdyby Łukaszenka chciał, żeby bardzo wielu migrantów przekroczyło granicę, to by ich tam niepostrzeżenie podrzucał małymi grupami, a potem znienacka urządził taką akcję. Jeżeli docierają do nas obrazy wielkich kolumn pędzonych na granicę, to niewątpliwie o coś temu łobuzowi chodzi. Pytanie brzmi: o co? Być może o to, żeby Polaków przekonać, że ten szturm nastąpi w innym miejscu, niż miał miejsce naprawdę. Może też próbować nas przestraszyć, albo przetestować siłę piątej kolumny, którą ma w Polsce. Przecież ten, kto ogląda TVN, ma zupełnie inny obraz tego, co się tam dzieje. O ile dobrze widziałem, w ostatnich kilku dniach ta stacja nie pokazywała tych kolumn. Może gdzieś w dziennikach dała jakąś migawkę, ale przez większość przekazu jechała opowieściami o Krajowej Radzie Sądownictwa, praworządności i Strasburgu. Granica pojawia się natomiast w kontekście rzekomych zbrodni i bestialstwa polskich żołnierzy. Można właściwie powiedzieć, że wierny widz TVN-u, który nic poza nim nie ogląda, jest przekonany, że powinien wziąć nóż i lecieć na wschodnią granicę, aby mordować polskich pograniczników i wyzwalać prześladowane przez nich kobiety i dzieci.
Kilka dni temu z okazji Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego odbyły się akcje zapalania zniczy, jak przekonywano, "ofiarom przemocy" ze strony polskiej Straży Granicznej. Jak Pan odnosi się do takich inicjatyw?
To jest stały behawior lewicy, która nie ma argumentów rozumowych, ale zawsze posługuje się szantażami emocjonalnymi i próbą manipulacji. Zauważył to już Jacek Kleyff, który później się stoczył i sympatyzował z KOD-em i tego typu grupami, ale w czasach PRL-u parodiował dzienniki komunistyczne i śpiewał, że "świeże groby zawsze wzruszą, obojętnie gdzie kopane", ponieważ wtedy w telewizji też stale pokazywali, że np. prawicowi, amerykańscy imperialiści zamordowali dzieci. W Wietnamie było zresztą to samo. Kiedy lewactwo urządzało tę całą antyamerykańską operację, to wojna ta była przedstawiana w mediach w USA, niestety zdominowanych wtedy przez sowiecką agenturę, właściwie jako zabijanie dzieci przez Amerykanów. To jest bardzo podobna retoryka stosowana obecnie przez organizacje antypolskie, lewicowe do łamania ducha obywateli. Każdą tragedię, która się zdarzy, lewicowe hieny zawsze próbują dostosować do swojej wersji.
Czy podobnie było w przypadku tragedii w szpitalu w Pszczynie?
Kobieta, która poniosła tam śmierć, w ogóle nie pasuje do lewicowej bajki, ponieważ chciała urodzić swoje dziecko. Niestety, zmarła razem z nim wskutek błędu lekarza, który, jak się teraz okazuje, na swoich profilach sieciowych ma same pioruny, tęcze i gwiazdki w charakterystycznej sekwencji. Oczywiście trudno się dziwić temu, że jeżeli konował przez swoje niedbalstwo zabił kobietę, to usiłuje zwalić winę na ustawę antyaborcyjną, PiS i Trybunał Konstytucyjny. Natomiast to, co te hieny zrobiły z tej sprawy i jakie pochody urządziły przez Warszawę i kilka innych miast, to pokazuje stały atak na emocje. Mamy do czynienia z czystą manipulacją i histerią bez jakiegokolwiek argumentu rozumowego. W tym sensie nie da się po prostu rozmawiać z lewicą, bo nie możesz prowadzić dyskusji z rozjuszonym histerykiem, który w żaden sposób nie kieruje się racjonalnością.
Jak na to wszystko odpowiedzieć? Co nas czeka w najbliższych tygodniach?
Myślę, że czeka nas zwycięstwo. Jak natomiast należy na to odpowiedzieć? W starym kabarecie mówili: siłą i godnością osobistą, a więc trochę żartobliwie właśnie tak to nazwę.