Małgośka – mówią mi – nie nuży cię ta publicystyka? Przecież to tak mało kobiece zajęcie.
I tu się bardzo mylą, bo mało jest tak przyjemnych widowisk jak obserwowanie z bliska pojedynków, w których nie żelazo chrzęści, a inteligencja. A gdzie więcej zjawiskowych potyczek na argumenty niż w naszym dziennikarskim światku? Ja akurat nie z tych kobiet, które haftują na tamborku i uprawiają kwiaty, bo od małego miałam porachunki ze światem. Myślę nawet, że do dziś zachowuję wrodzony sprzeciw wobec zamordyzmu, tak jak wtedy, gdy w przedszkolu na hasło „Leżakowanie i do łóżek marsz!” mówiłam twardo: „Dziękuję, ja postoję”.
Źródło: DoRzeczy.pl