Komorowski: Działań żołnierzy, policjantów i strażników granicznych nie da się ocenić jednoznacznie

Komorowski: Działań żołnierzy, policjantów i strażników granicznych nie da się ocenić jednoznacznie

Dodano: 
Bronisław Komorowski
Bronisław Komorowski Źródło:PAP / Marcin Gadomski
Były prezydent Bonisław Komorowski przyznał, że jego ocena zagrożenia wojną w pełni pokrywa się z oceną prezes PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Komentując bieżące wydarzenia na polskiej wschodniej granicy Bronisław Komorowski przyznał, że "wszyscy boją się wojny". Jednocześnie zaznaczył, że "rząd niepotrzebnie straszył wojną na samym początku".

Strachem przed wojną można zarządzać i można uprawiać politykę. Odnoszę wrażenie, że rząd świadomie budował stopniowo narastające poczucie zagrożenia i wprost grozy. To wydawało się niezrozumiałe i niestosowne, kiedy dotyczyło grupki migrantów pomiędzy granicą Polski i Białorusi czy potem dzieci z Michałowa szarpanych niepotrzebnie – powiedział były prezydent w rozmowie z "Faktem".

W ocenie Komorowskiego nie dojdzie do otwartego konfliktu zbrojnego, chociaż zajścia, do których zachodziło w ostatnich dniach w rejonie granicznym wskazują, że zagrożenie wzrasta.

– Jest ostatni wywiad Jarosława Kaczyńskiego w Polskim Radiu, którym powiedział, że wojna nam nie grozi. Ja się z panem prezesem w pełni zgadzam, tylko chciałbym zapytać: to po co było wojną straszyć? – powiedział.

"Popełniono błędy wizerunkowe"

Były prezydent stwierdził również, że na wczesnym etapie konfliktu polskie służby popełniły błędy wizerunkowe, a ich postawy "nie da się ocenić jednoznacznie".

Powstał obraz, jakoby państwo polskie uruchomiło wszystkie siły przeciwko nieszczęsnym ludziom zamkniętym w potrzasku pomiędzy polską i białoruską granicą. Tak samo potem źle przyjęte było przez każdego, łącznie z funkcjonariuszami Straży Granicznej, to szarpanie dzieci w Michałowie, odrywanie ich od rodziców. Na szczęście od tego czasu zmieniło się dużo, również w samej Straży Granicznej. Na jakiś czas zniknęła pani rzecznik prasowa, która w mojej ocenie dolewała oliwy do ognia na samym początku – powiedział.

Migranci u drzwi

Polityk usłyszał także pytanie, co by zrobił, gdyby do jego drzwi zapukali migranci.

– Sam wiele razy o tym myślałem. Pewnie bym napoił i nakarmił, i zaproponował, żeby poszli dalej. Może do Niemiec – odparł dodając, że łatwiej podjąłby decyzję o wezwaniu policji, gdyby był pewny, że funkcjonariusze doprowadzą migrantów do odpowiednich ośrodków, a nie wypchną za granicę.

Czytaj też:
Iracki samolot przyleciał po migrantów. Wracają do domu
Czytaj też:
Szef MSW Niemiec: Stoimy w pełni po stronie Polski

Źródło: fakt.pl
Czytaj także