Modlę się za Ukrainę
  • Paweł KukizAutor:Paweł Kukiz

Modlę się za Ukrainę

Dodano:   /  Zmieniono: 

Modlę się za Was codziennie, Bracia i Siostry na Majdanie. Modlę za Waszą Ojczyznę, za wolność, za zwycięstwo. Wiem, że Duch Święty jest z Wami. Bo czułem Go całym sobą, tam – przy 94 krzyżach pod Czarną Barykadą.

Pierwszy był Serhij Nihojan, Ormianin – tak jak ks. Isakowicz-Zaleski. A po nim następny, kolejny i dalej. Polegli od kuli, od pałek, na śmierć skatowani.

Dziewięćdziesiąt cztery krzyże przy Czarnej Barykadzie, berkut naprzeciw mszę zagłusza: „Vstavai strana ogromnaja” z głośników walą. Bardziej niż pałą boli. Chłopcy z barykad świece palą. W skupieniu, nabożnie, bez zbędnych gestów, zamknięci w sobie.

Gardło mi ściska. Klęczę w zwojach drutów, w spalonych oponach, błagam Cię, Panie: zmiłuj się nad nimi. A łzy te same co za Dziewięciu z Wujka.

– Jesteś Polakiem? – zapytał chłopak z Prawego Sektora. – Nie płacz. Bardzo Wam dziękuję! Dużo złego było na Wołyniu. Przepraszam.

„Shanovny Gromadiany! Nie porushayti domovlennosti. Zalyshytie bud laska bufernu zonu!” – walą megafony. Jednak Andriej nie słucha. Idzie powoli, spokojnym krokiem, przed siebie. Naprzeciw niego oficer się wychyla: „Nie podchodź, wracaj do swoich!”. „Do swoich? A oni nie twoi?” – Andriej wskazuje na krzyże. I mówi: „Wyłączcie muzykę. To msza za Braci. Ciebie to nie rusza?”. A oficer odpowiada: „Nie”. Na to Andriej: „Więc ciebie nie ma... Ty nigdy nie żyłeś”.

W Soczi zabawa. Nie ma Ukrainy. Przeglądam Internet. Nie ma. Jest uśmiechnięty Putin. To jego święto i sława. Nie ma Europy dla Ukrainy. Ona w salonach tańczy, szampan się leje, medal za medalem, za gaz, srebrniki brzęczą. A te dzieciaki na mrozie już nie oddadzą nadziei. Pod pałatkami. Do śmierci choćby.

Już w Warszawie na lotnisku kupiłem mój tygodnik. Jest Ukraina. Z czarnym podniebieniem, zła, sięgająca po Przemyśl, z widłami we krwi. Ona robi Rewolucję, żeby połknąć Chełm. Kto im pomaga, ten wróg. Czytam Hupkę i Czaję. Damy wam kiełbasę, ale zdejmijcie tablice. Obok przechodzi chłopak z torebeczką przerzuconą przez kurteczkę ślicznie wcinającą się w talię. Pewnie asystent szefa korpo. Szczęśliwy kawalerką na Bielanach. Niemcom dawno krzywdy zapomniał, bo dali mu służbową komórkę, a laptopa za miesiąc dostanie.

Czytam mój tygodnik i znów gardło mi ściska. Jednak inaczej. Gniewnie. Nie dam się gniewowi. Jestem chrześcijaninem. Zło Dobrem zwyciężaj. Nie oczekuj nagrody. A będzie ci dana.

Czytaj także