Trwa konflikt na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Doniesienia wskazują na to, że państwu ukraińskiemu grozi inwazja wojsk Federacji Rosyjskiej. Kreml zmobilizował przy granicy swojego zachodniego sąsiada ponad 120 tys. żołnierzy wraz ze sprzętem.
Wiceminister spraw zagranicznych RP Piotr Wawrzyk stwierdził na podstawie dostępnych polskiej stronie informacji, że rozstrzygnięcie sporu "będzie musiało nastąpić pod koniec lutego lub na początku marca" tego roku.
Pomoc Ukrainie
Jan Piekło skomentował tę sprawę w niedzielę na antenie Polskiego Radia 24. W swoich wypowiedział podkreślał, że Polacy chcą pomóc Ukraińcom, ponieważ to nasz sąsiad i kraj, z którym "dzielimy kulturę i historię, także niełatwe jej rozdziały".
– W Polsce przebywa w tej chwili, pracuje czy uczy się ponad 1,5 mln ukraińskich obywateli. Oni utrzymują kontakty ze swoim krajem, mówią o tym, jak w Polsce się żyje, zarabiają tu pieniądze – zauważył były ambasador.
– Pomoc Polski dla Ukrainy jest wielowymiarowa. Dotyczy różnych projektów o charakterze społecznym. To wieloletnie kontakty, formalne i nieformalne, np. miedzy różnymi jednostkami samorządów. (...) To więzy budowane przez lata – powiedział Piekło.
Wojna z Rosją?
Zdaniem niedzielnego gościa Polskiego Radia 24, "są wątpliwości w gronie ekspertów, czy w rzeczywistości pełnowymiarowa wojna z Ukrainą będzie miała miejsce".
– Raczej jest mowa o punktowych uderzeniach militarnych. Rosja nie ma na tyle możliwości, by zająć i okupować całą Ukrainę. Putin nie jest zainteresowany pełnowymiarową wojną, jest doskonały w prowadzeniu wojny hybrydowej, nękaniu i destabilizacji, w ten sposób od dawna działa na Ukrainie – mówił Jan Piekło.
Przypomnijmy, iż na przełomie stycznia i lutego Moskwa przemieściła na Białoruś około 30 tys. żołnierzy i nowoczesną broń. Był to tym samym największy przerzut rosyjskiego wojska do tego kraju od zakończenia zimnej wojny.
Czytaj też:
Sullivan ostrzega Rosję: Nord Stream 2 nie zostanie uruchomionyCzytaj też:
Korwin-Mikke: Stany Zjednoczone nie będą bronić Ukrainy