Wojska Federacji Rosyjskiej cały czas są zgromadzone niedaleko granicy terytorialnej państwa ukraińskiego.
Jednak ostatnio CNN poinformowało, iż amerykański wywiad jest w posiadaniu informacji, według których część osób z bliskiego otoczenia Władimira Putina sprzeciwia się pełnowymiarowej inwazji na teren swojego zachodniego sąsiada. Obawiają się bowiem oni, że atak będzie zbyt kosztowny i trudniejszy, niż zdają sobie z tego sprawę prezydent Putin i inni rosyjscy przywódcy. Według Amerykanów, urzędnicy wyrażający swoje obawy to pracownicy wywiadu i wojskowi.
Widmo agresji
– Nie możemy powiedzieć, że sytuacja jest przesądzona. Wojska rosyjskie wciąż są zgromadzone wokół granicy z Ukrainą. Jednak nasza aktywność – prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, szefa MSZ i moja – sprawiają, że jesteśmy skoncentrowani na rozwiązaniu problemu. Zasadniczą rolą polskich władz jest zapewnienie bezpieczeństwa naszej ojczyźnie i robimy to konsekwentnie od 2015 roku – powiedział w środę w programie "Graffiti" w Polsat News Mariusz Błaszczak. Minister obrony narodowej przypomniał przy okazji, że rząd Prawa i Sprawiedliwości – Zjednoczonej Prawicy w ostatnich latach skupiał się na rozwijaniu polskich sił zbrojnych, wyposażaniu wojska w nowoczesną broń oraz umacnianiu relacji z sojusznikami w ramach NATO.
Szef MON został również zapytany o współpracę w ramach Paktu Północnoatlantyckiego. Jak stwierdził, jest ona "bardziej budująca niż to, co słyszeliśmy na początku". – To efekt naszej wspólnej pracy. Teraz świat zachodni przyjmuje stanowczą postawę wobec działań Rosji. Tylko stanowczość może zatrzymać agresję Putina. (...) Jedyną skuteczną odpowiedzą na agresywną politykę Kremla jest pokazanie, że nie ma zgody na ustępstwa – oznajmił Błaszczak.
Czytaj też:
Wiceszef MSZ: Decyzję dotyczącą działań zbrojnych podejmie jeden człowiekCzytaj też:
Putin gra w szachy po swojemu