Jej celem faktycznym, jak się wydaje, jest uderzenie w polski rząd i wzmocnienie opozycji. Większość członków tej delegacji to ludzie, którzy w PE funkcjonują w tych samych grupach politycznych, co partie opozycyjne z Polski.
Delegacja mierzy wysoko, bo chce spotkać się z prezydentem RP i polskim premierem. Szczerze mówiąc Głowa Państwa i szef polskiego rządu mogą spotykać się z dopiero co wybraną szefową Parlamentu Europejskiego, szefowa Komisji Europejskiej czy szefem Rady Europejskiej, ale odradzałbym spotykanie się z delegacją, która werdykt w sprawie Polski ma już z góry przygotowany.
Jednak poza spotkaniami stricte politycznymi, delegacja z Brukseli spotka się w budynku na ulicy Jasnej w Warszawie, gdzie mieści się obecne Biuro Łącznikowe Parlamentu Europejskiego w Warszawie (drugie takie w Polsce znajduje się we Wrocławiu), które do niedawna nazywało się Biurem Informacyjnym PE – także „z organizacjami społecznymi”. Będą to na przykład bardzo krytyczne wobec rządu organizacje sędziów. Z góry można założyć, jaki przekaz delegacja usłyszy z ich strony.
Jednak pomijając trwający od lat mecz UE kontra Polska, a mówiąc ściślej: niektóre instytucje Unii kontra Polska – wydaje się, że jeszcze ważniejszy jest czas, w którym została podjęta decyzja o tej wizycie i czas, w którym ona następuje. Otóż decyzja o przyjeździe do Polski europarlamentarzystów oraz moment, w którym przybędą to czas największego w Europie kryzysu wojennego. I to największego od trzech dekad, od czasów zakończenia zimnej wojny. Gdy wydawało się, że Europa powinna na zasadzie „wszystkie ręce do wioseł” skupić się na ograniczaniu możliwości konfliktu militarnego w pobliżu jej granic i na wsparciu krajów, które z tą imperialną Rosją sąsiadują - europarlament pokazuje, ze to dla niego "piata droga w kolejności odśnieżania". Ta europarlamentarna wizytacja jest w praktyce atakiem na Polskę. Polskę, na granicach której - z Białorusią - koncentrują się wojska rosyjskie. To doprawdy niesłychane. To przykład politycznej skrajnej głupoty i politycznej skrajnej bezmyślności. W gruncie rzeczy, to prezent dla Putina, który Polskę – państwo od dawna ostrzegające Europe przed Rosją – chce ukarać.
Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.