Ryszard Gromadzki: Czy agresja Rosji na Ukrainę oznacza zasadnicze przewartościowanie w europejskiej polityce?
Prof. Ryszard Legutko: Nie, nie zakładam tego. Obserwując od wielu lat politykę europejską i amerykańską, raczej widzę ciągłość. Oczywiście są pewne zawirowania, kiedy wieszczy się zmiany. Tak było po atakach na World Trade Center, kiedy dużo mówiło się o zmianach w amerykańskiej polityce, które, jak dzisiaj widać, okazały się nietrwałe.
Podobne prognozy w różnych okolicznościach stawiano co do kierunku europejskiej polityki, po zajęciu Krymu przez Rosję. Obecny rosyjski najazd na Ukrainę stanowi pewne wahnięcie, ale nie zmieni długofalowej logiki politycznej. Rzeczywistość jest taka, że ciągle najsilniejszymi krajami w Europie są Niemcy i Francja, które są ogólnie prorosyjskie i widzą swój interes oraz porządek polityczny na kontynencie we współpracy z Rosją. Oczywiście i tam po napaści Putina na Ukrainę niektórzy biją się w piersi, media mocno krytykują, ale prędzej czy później to się skończy i znowu trzeba będzie się dogadywać z Rosją. Tak to niestety działa.