OD POCZĄTKKU II Jedenaście lat temu, rok po katastrofie smoleńskiej, minister spraw zagranicznych w gabinecie Donalda Tuska przekonywał, że rozmieszczanie iskanderów pod Królewcem to o wiele mniej poważny problem dla Polski niż kryzys w strefie euro.
Oczywiście sprawiedliwość każe również pamiętać, że Radek Sikorski za swego ministerium zakazał używania w oficjalnych dokumentach nazwy „Kaliningrad”, by nie honorować jednego ze sprawców sowieckich zbrodni przeciw ludzkości. Z rakietami miało to jednak luźny związek, a ówczesne deklaracje ministra świetnie ilustrują beztroskę pomieszaną z bezradnością, z którymi od lat podchodzi się do – kluczowej dla bezpieczeństwa narodowego – sprawy koncentracji wojsk rosyjskich w regionie królewieckim. Przez lata demilitaryzacja tego regionu nie była żadnym tematem.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.