"Dziś do wzrostu cen zarówno w Polska, jak i w Ukrainie, doprowadziła inflacja. Nie jest to jednak inflacja lecz putinflacja której źródłem jest Kreml. To cena, którą płacimy za naszą i waszą wolność – najwyższą wartość, której nie da się zmierzyć pieniędzmi. Spokojnych Świąt Wielkanocnych!" – napisał na Twitterze Deszczyca.
Główny Urząd Statystyczny poinformował w piątek, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2022 r. wzrosły rdr o 11,0 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 3,3 proc. "Dwucyfrowa inflacja to efekt rosyjskiej inwazji na Ukrainę; na skutek wojny podrożała głównie energia i paliwa" – wskazał Polski Instytut Ekonomiczny, komentując dane GUS.
Premier mówi o "putinflacji"
Sformułowanie "putinflacja", użyte we wpisie ambasadora Ukrainy, spopularyzował premier Mateusz Morawiecki.
– Ważne, aby każdy wiedział, że to skutek "putinflacji", że to efekt wojny na Ukrainie, żebyśmy potrafili połączyć kropki na rysunku. To nie jest samoistne zdarzenie makro, dzieje się tak za przyczyną wojny na Ukrainie, którą rozpętał Putin – powiedział we wtorek, odnosząc się do rosnących rat kredytów.
– Pracujemy z głównymi osobami, które zajmują się rynkiem finansowym, szefem Komisji Nadzoru Finansowego, przede wszystkim prezesem NBP, nad tym, żeby z tego Funduszu Wsparcia Kredytobiorców można było skorzystać w sposób realny. To jeden kierunek działań, ale także inne, które mam nadzieję doprowadzą do tego, że rosnące stopy procentowe przynajmniej częściowo będą zamortyzowane – zapowiedział premier.
Analitycy Banku Pekao oszacowali, że działania Rosji odpowiadają za 1/3 inflacji w Polsce.
Czytaj też:
Żaryn: Historia pokazuje, że dla Rosjan najgroźniejszy jest Putin