"Der Spiegel" o ochłodzeniu relacji Warszawy i Budapesztu. "Koniec bloku wschodniego"

"Der Spiegel" o ochłodzeniu relacji Warszawy i Budapesztu. "Koniec bloku wschodniego"

Dodano: 
Premier Mateusz Morawiecki i premier Węgier Viktor Orban w Katowicach
Premier Mateusz Morawiecki i premier Węgier Viktor Orban w Katowicach Źródło:PAP / Andrzej Grygiel
"Atak Putina na Ukrainę uwidocznił teraz poważne rozbieżności" – tak o relacjach Polski i Węgier pisze niemiecki "Der Spiegel".

"Der Spiegel" w wydaniu internetowym zwraca uwagę na nagranie wideo opublikowane przez rząd Węgier po zakończonym we wtorek szczycie w Brukseli, na którym premier Viktor Orban wymógł na Unii Europejskiej osłabienie embarga na ropę z Rosji. Orban wygląda na nagraniu na bardzo zadowolonego. Przechodzący obok premier nawet na niego nie patrzy.

"Ta scena to z pewnością zbieg okoliczności. Ale można ją śmiało uznać za charakterystyczną dla aktualnych relacji (…) Od początku wojny w Ukrainie kraje tak zwanej Grupy Wyszehradzkiej niezbyt dobrze się rozumieją. Węgry Orbana hamują nie tylko w sprawie embarga na ropę. Polska z kolei chce tak ostrych sankcji, jak to tylko możliwe. Pomiędzy nimi lawirują Czechy i Słowacja, kraje śródlądowe, tak jak Węgry mocno zależne od rosyjskiej ropy" – czytamy.

Koniec pewnej epoki?

Autor zwraca uwagę, że wydawało się, że w Unii Europejskiej powstaje "blok wschodni": "Polska i Węgry, ale też Czechy i Słowacja mówiły jednym głosem, gdy na przykład w 2015 roku chodziło o rozdział migrantów w Europie. Odmówiły. W Budapeszcie i Warszawie rządzą narodowo-konserwatywne koalicje. Obu UE odmówiła miliardów z Funduszu Odbudowy, bo demontują państwo prawa. Atak Putina na Ukrainę uwidocznił teraz jednak poważne rozbieżności".

Według "Der Spiegel" największą różnicą między Warszawą a Budapesztem jest podejście do Rosji. "Polska chce ostrego zerwania z Rosją, choć sama zależna jest od rurociągu Przyjaźń (…) Ta nieugięta postawa wiąże się z historycznymi doświadczeniami Polaków" – czytamy. Gazeta pisze, że wszystkie wschodnioeuropejskie kraje UE nacierpiały się pod sowieckim jarzmem, ale Polacy szczególnie. I przypomina o napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku i zbrodni w Katyniu.

"Ta trauma do dziś pozostaje w pamięci. A ponieważ zbrodnie Związku Radzieckiego uważane są dziś za zbrodnie rosyjskie, Polska jeszcze przed wojną w Ukrainie najostrzej ostrzegała i obecnie niestrudzenie napomina. Rosja jest niebezpieczna, Rosja rozumie tylko język siły; to szeroki konsensus w polskim społeczeństwie" – czytamy.

Czytaj też:
Ważna zapowiedź premiera. "Przedsionek do nowego traktatu polsko-ukraińskiego"
Czytaj też:
"To bezpośrednia prowokacja". Ławrow reaguje na żądania Ukrainy

Źródło: Deutsche Welle / "Der Spiegel"
Czytaj także