Polska oferuje przybyszom ze wschodu dużo i jeszcze więcej. Możliwość uzyskania numeru PESEL otwiera drogę do legalnej pracy. Państwo zapewnia darmową opiekę zdrowotną i edukację. Ukraińskie matki mogą pobierać świadczenia społeczne – m.in. „500+” oraz wprowadzony od tego roku Rodzinny Kapitał Opiekuńczy. Polacy, jak zawsze w sytuacji kryzysowej, pokazali najbardziej szlachetną stronę narodowego charakteru. Nikt w Europie nie zrobił dla uchodźców więcej niż my. Jednak dla strony lewicowo-liberalnej to wszystko nie ma znaczenia w obliczu agendy ideologicznej, która jest dla nich sprawą najważniejszą.
W punkcie pomocy dla uchodźców prowadzonym przez lubuski urząd marszałkowski przygotowano kosz z „produktami pierwszej potrzeby”. Umieszczono w nim… prezerwatywy. Uwagę na absurd całej sytuacji zwrócił redaktor naczelny lokalnej „Gazety Lubuskiej”, wskazując, że przecież wsparcie ma trafiać przede wszystkim do kobiet i dzieci. Według danych MSWiA na koniec kwietnia zaledwie 3,8 proc. z miliona uchodźców, którzy otrzymali numer PESEL, to mężczyźni w wieku produkcyjnym. Pozostali to dzieci, kobiety oraz mężczyźni powyżej 65. roku życia. Kogo więc urząd chce „obdarować” prezerwatywami? Nastolatków? Kobiety z dziećmi, których mężowie zostali w kraju i walczą z Rosjanami? Pytanie pozostaje bez odpowiedzi. To jednak nie koniec. Ten „artykuł pierwszej potrzeby” proponowany przez lubuskich urzędników ma dość krótki termin ważności, który upływa w lipcu. Dokładnie taką informacją opatrzono kosz z prezerwatywami. Uchodźczynie są więc nie tylko zachęcane do korzystania z prezerwatyw, lecz także do zrobienia tego szybko.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.