Zgubna pokusa progresizmu
  • Wojciech GolonkaAutor:Wojciech Golonka

Zgubna pokusa progresizmu

Dodano: 
Widok na ziemię ze stacji kosmicznej, zdjęcie ilustracyjne
Widok na ziemię ze stacji kosmicznej, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
„Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, ażeby wzrok nasz był bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż to oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą gigantyczną wysokość” – Bernard z Chartres.

Ludzkie życie jest paradoksem przeplatającym autentyczne szczęście ze strumieniem łez ziemskiego padołu. Nie brakuje, niestety, wojen, krzywd i niesprawiedliwości, trudów, kryzysów i tragedii, które naznaczyły i wciąż znaczą swym piętnem dzieje ludzkości, podczas gdy najróżniejsze próby zaprowadzenia wiecznego pokoju czy niezamąconego szczęścia raz po raz okazują się naiwną utopią – lub po prostu są cyniczną przykrywką do robienia wielkich interesów. Niemniej historia rodzaju ludzkiego to także procesy rzeczywistego budowania, odnawiania i przekazywania dalej cywilizacji tak, aby ogólne ramy funkcjonowania życia ludzkiego chronić, usprawniać, przepoić kodeksem podstawowych, obiektywnych i powszechnych norm moralnych, obwarować, na ile ułomność ludzka pozwala, sprawiedliwym sądownictwem, a w ostateczności strzec ładu, który umożliwia rozwój dobrobytu duchowego i materialnego na wszelakich płaszczyznach tego mikrokosmosu, jakim jest życie ludzkie i społeczne. Nie idealizując przeszłości – do czego skłonność mają przecież konserwatyści – ani nie potępiając jej po raz enty i na ślepo w czambuł – jak czynią to wszelkiej maści wokersi, którzy najchętniej (choć być może i za pieniądze) puściliby z dymem całą naszą cywilizację, a raczej to, co z niej jeszcze zostało – można stwierdzić, że rzeczywistość społeczna oscyluje między wspomnianą niedolą a mniej lub bardziej udanymi próbami tworzenia sprawnych i – na ile to możliwe – trwałych systemów funkcjonowania państwa i społeczeństwa.

Twierdzenie, że życie jednostek i społeczeństw było mniej lub bardziej proste, szczęśliwe i spełnione w zależności od epoki, regionu geograficznego, klimatu, przynależności do danej grupy etnicznej, klasy społecznej czy klanu rodzinnego, a także wielu innych partykularnych czynników, jest banałem, ale także prawdą. Prawdą historyczną na tyle subtelną, że wymaga wręcz odpowiedniego naświetlenia. Kroniki, pomniki literatury czy kulturowe artefakty pozwalają nam dostrzec, że przeszłe epoki, w których z naszego punktu widzenia życie mogłoby wydawać się nie do zniesienia, choćby pod kątem dobrobytu i wygody, były w rzeczywistości czasem autentycznego rozkwitu i prób ucywilizowania najróżniejszych aspektów ludzkiego istnienia, w tym nawet takich tragedii jak wojna, o której jeszcze nie tak dawno myśleliśmy, że na dobre zniknęła z naszego zachodniego świata. Takim okresem, co poświadczają opracowania źródłowe, czyli uczciwa historia pozbawiona apriorycznych i ideologicznych uprzedzeń, było na przykład, ogólnie ujmując, średniowiecze, któremu nasze czasy zawdzięczają sporo zdobyczy społecznych, jak choćby rozpowszechnioną i nierzadko bezpłatną służbę zdrowia w przypadku najuboższych, powstanie uniwersytetów i rozwój szkolnictwa, wolne merytoryczne debaty naukowe, rozwiniętą samorządność miast i gmin, a nawet wspomniane już ucywilizowane prawo wojny, którego przestrzeganie ocaliłoby nas przed największymi zbrodniami i katastrofami XX wieku.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także