W połowie kwietnia tego roku polskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w związku ze spadającą liczbą zakażeń koronawirusem (SARS-CoV-2), a także w efekcie słabnącego zainteresowania opinii publicznej prezentacją bieżących danych covidowych, zmodyfikowany zostanie system raportowania. Nowe zakażenia i zgony są od tego czasu podawane w odstępach tygodniowych, a nie dobowych. Polska, podobnie jak większość państw, od kilku miesięcy funkcjonuje także bez tzw. covidowych restrykcji. Jednak z uwagi na rosnącą liczbę przypadków część krajów już straszy swoich obywateli przywróceniem obostrzeń.
W poniedziałek w programie "Kwadrans Polityczny" na antenie Telewizji Polskiej wiceszef resortu zdrowia wytłumaczył, jakie podejście do obecnego zagrożenia epidemicznego w kraju mają nasze władze.
Pełen lockdown
– Przyjęliśmy roboczo, że gdy liczba osób hospitalizowanych będzie zbliżała się do 5 000 (w tej chwili jest ponad 500), to zaczniemy rozważać ewentualne restrykcje. Pełnego lockdownu nikt raczej sobie nie wyobraża. Nie sądzę, by było to uzasadnione również z medycznego punktu widzenia. Dwa lata pandemii spowodowały, że nasze organizmy w jakiś sposób miały już do czynienia z koronawirusem – mówił Waldemar Kraska. Wiceminister zauważył, że w czasie pandemii okres letni był zawsze momentem, kiedy zachorowań było zdecydowanie mniej. Aczkolwiek "ten rok jest trochę inny".
– Zaczęło się od dużej fali zachorowań w Portugalii, teraz Włochy, Niemcy. Również w naszym kraju przypadków zaczyna przybywać. Może nie tak lawinowo jak w krajach Europy Zachodniej, ale dziś mamy 227. Wydaje się, że to nie jest dużo, ale jeśli porównamy tydzień do tygodnia, to jest wzrost o 90 proc. – stwierdził polityk PiS. – Dlatego namawiam, by w razie wątpliwości zgłaszać się do lekarza. Testy są bezpłatne, mają je lekarze rodzinni, zespoły ratownictwa medycznego – dodał.
Czytaj też:
Kto i dlaczego "podkręca" temat pandemii? Prof. Gut wyjaśniaCzytaj też:
Powrót koronawirusa? Wiceminister wskazał, kiedy może nastąpić wzrost zakażeń