W rozmowie z BBC szef linii lotniczych stwierdził, że poszczególne rządy i lotniska "muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za nieodpowiednie obsadzenie personelu". Jego zdaniem, udałoby się zaspokoić wzrost liczby podróżnych, gdyby zatrudniono określoną kadrę.
– Lotniska miały jedno zadanie do wykonania (...), a także harmonogramy z wielomiesięcznym wyprzedzeniem – powiedział.
Wyniki Ryanaira
Neil Sorahan przekazał wiadomość, iż Ryanair miał "fenomenalne" wyniki w ostatnim czasie. Linia lotnicza odnotowała zyski w wysokości 170 mln euro za trzy miesiące, do końca czerwca tego roku. Jednak "największym problemem" mają być "zakłócenia kontroli ruchu lotniczego w całej Europie". Chodzi przede wszystkim o odwołane loty.
BBC podało, że po utracie tysięcy miejsc pracy podczas pandemii koronawirusa branża turystyczna miała trudności z rekrutacją, szkoleniem i kontrolą bezpieczeństwa nowych pracowników wystarczająco szybko, aby nadążyć za odradzającym się popytem. Linie lotnicze są obwiniane za przyjmowanie większej liczby rezerwacji, niż są w stanie obsłużyć, a lotniska są również krytykowane za brak możliwości obsłużenia większej liczby lotów. Tymczasem kierownictwo branży odpowiada, iż to rządy mogły zrobić więcej, aby wesprzeć sektor podczas pandemii.
Planowane strajki
W lipcu tego roku w kilku krajach europejskich zapowiadano strajki pilotów, które miały doprowadzić do odwołania lotów. W Belgii protest odbył się w dniach 23-24 lipca. Jako powody wskazano "nieprzestrzeganie prawa" oraz "arogancką postawę kierownictwa firmy".
Trzydniowy protest belgijskich pilotów i personelu pokładowego Ryanaira odbył się już w dniach 24-26 czerwca b.r. Wówczas anulowano ponad 300 lotów. Protestujący skarżyli się na złe warunki pracy i wynagrodzenie poniżej krajowej płacy minimalnej. Od tamtych wydarzeń atmosfera rozmów negocjacyjnych miała się jeszcze pogorszyć. Oprócz Belgii, protesty miały objąć również Francję i Hiszpanię.
Czytaj też:
Zmiany w ruchu lotniczym. KE przyjęła wniosek ustawodawczy