Spadł na mnie za to twitterowy hejt, bo dyżurni antypisowcy znaleźli okazję, żeby dołożyć podkarpackiemu ciemnogrodowi. Ich przekaz nawiązywał oczywiście do chrustu jako źródła zaradności Polaków, co próbowano przedstawić w wielu wpisach, jako ośmieszający sposób na ulżenie trudnej sytuacji najbiedniejszych mieszkańców wsi, którzy zresztą od zawsze, dbając o swój prywatny las przed zimą, przywozili pod swoje domy konary leśne i zemszały chrust.
Nie zabrakło też aluzji do używania mchu jako materiału uszczelniającego drewniane ściany domów budowanych w przeszłości w Polsce. Widać, że hejterzy uczyli się z książek pseudoekologów, którzy tych zagadnień kompletnie nie znają. Oczywiście hejterzy nawiązali do tego, jak to w Bieszczadach wycinane są lasy i pieniądze ze sprzedaży drewna są trwonione. Wynajęte trolle dyżurują i chcą przykryć doraźną tandetną nowomową, trudną do przyjęcia prawdę, która skrzeczy za oknem na temat byłych ośmioletnich rządów PO i PSL, podczas których młodzi Polacy masowo wyjeżdżali ze swoich regionów. Z Podkarpacia wtedy właśnie (2007-2015) wyjechało ponad 200 tys. osób.
Zajadłość ataków zwiększyła się znacznie, gdy przypomniałem w innym wpisie, jak to rząd PO i PSL sprzedał za 213 milionów Polskie Koleje Linowe luksemburskiemu inwestorowi, który oddał 0,2 proc. udziałów czterem tatrzańskim samorządom! Moi adwersarze też nie byli zadowoleni, gdy przypomniałem zamieszanie związane z próbą "ochrony" Lasów Państwowych poprzez zmiany w Konstytucji RP. W 2015 roku, podczas rządów PO i PSL, pod Sejm RP zjechali się leśnicy wszystkich frakcji z Polski i protestowali przeciw "nocnej próbie sprzedaży lasów". Ustawa upadła, bo zabrakło pięciu głosów do jej przeforsowania, gdyż kilku posłów PSL wyłamało się z koalicji.
Z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia po zdobyciu władzy przez PiS w 2015 roku. Otóż wśród założeń programowych tego ugrupowania pojawiło się hasło repolonizacji różnych podmiotów gospodarczych. Działając konsekwentnie rząd premier Beaty Szydło i premiera Mateusza Morawieckiego zaczęły dokupować, od prywatnych podmiotów z kapitałem zagranicznym, podmioty, które powinny ich zdaniem być w państwowych rękach. W ten sposób zrepolonizowano m.in. bank z bykiem w logo, czyli PEKAO SA i Polskie Koleje Linowe sprzedane w 2013 roku. Odkupienie PKL oczywiście kosztowało dość dużo, bo ponad 400 mln złotych, gdyż luksemburski właściciel wygenerował straty, które w dniu zakupu PKL w 2018 r., wynosiły 240 mln zł, a trzeba było jeszcze zapłacić ponad 176 mln temu właścicielowi żeby chciał sprzedać PKL. Zatem tak działa PO i PiS.
To są dwie różne partie, dwie odmienne postawy wobec polskiego majątku na każdym kroku! Polskie Koleje Linowe, których właścicielem jest jeden z funduszy Polskiego Funduszu Rozwoju działają, inwestują m.in. nad "podkarpackim morzem" w Solinie. Dzięki temu jest tam imponująca nowa atrakcja turystyczna. Zapraszam w Bieszczady. Także nieuków trolli, którzy kompletnie nie wiedzą, jak korzystać z dobrodziejstw przyrody.
Autor jest europosłem Prawa i Sprawiedliwości