Ziobro: Unia zmienia się w upiorną karykaturę

Ziobro: Unia zmienia się w upiorną karykaturę

Dodano: 
Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej w siedzibie Ministerstwa Sprawiedliwości
Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej w siedzibie Ministerstwa Sprawiedliwości Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Ze Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym rozmawia Karol Gac.

KAROL GAC: Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt noweli Kodeksu karnego, zakładający m.in. zaostrzenie kar za najcięższe przestępstwa. Uchwaloną przez Sejm nowelizacją zajmuje się obecnie Senat. Dotychczasowe kary były zbyt łagodne?

ZBIGNIEW ZIOBRO: Tak. W przypadku najcięższych przestępstw kary są zdecydowanie zbyt łagodne. Dotyczy to też szczególnie groźnych kategorii sprawców. Zwłaszcza członków struktur mafijnych, przestępców zawodowych, w tym multirecydywistów. Wobec nich wymierzane kary powinny być po pierwsze sprawiedliwe, odpowiadające złu wyrządzonemu przez sprawcę. Po drugie – winny odstraszać od popełnienia przestępstw. Po trzecie – możliwie długo izolować niepoprawnych kryminalistów. Tak, by nie mogli szybko wyjść na wolność i krzywdzić kolejnych osób. Reforma uderza w tych najgroźniejszych sprawców i najcięższe przestępstwa. Jednak opór środowisk i mediów lewicowo-liberalnych jest bardzo duży.

Skąd ten opór?

W pierwszej kolejności z naiwnego przekonania, że nawet najbardziej zdemoralizowanemu kryminaliście trzeba dawać szansę, nie patrząc na koszty ofiar i społeczeństwa. Następnie z fałszywego poglądu, że jakoby nie liczy się surowość kar, a jedynie nieuchronność. To absurd, bo liczy się i jedno, i drugie. W końcu mamy też do czynienia z cyniczną motywacją ludzi bardziej lub mniej uwikłanych w interesy świata przestępczego. I wreszcie, jeśli patrzeć na rekordy poparcia w zakładach karnych dla Platformy Obywatelskiej, może w tej łagodności dla przestępców jest też cyniczna rachuba, że to się niektórym politykom wyborczo po prostu opłaca.

Czytając przepisy, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z kierunkiem podwyższania kar za różne przestępstwa. To odejście od kładzenia nacisku na resocjalizację sprawcy?

Szansę na resocjalizację powinni otrzymywać ci ludzie, którzy – choć weszli w konflikt z prawem – nie są jeszcze zdemoralizowani. Wyrachowani bandyci muszą zobaczyć siłę państwa. Muszą się bać. W 2002 r. – na polecenie ówczesnego ministra sprawiedliwości śp. prof. ­Lecha Kaczyńskiego – wraz z Bogdanem Święczkowskim przygotowałem wytyczne dla prokuratorów. Zgodnie z życzeniem późniejszego Prezydenta RP, miały one zdecydowanie zaostrzyć politykę karną. Sprowadzały się do tego, że pod groźbą odpowiedzialności służbowej nakazywały prokuratorom – każdorazowo w przypadku popełnienia ciężkich przestępstw oraz działania zorganizowanych grup przestępczych – występować z wnioskami o tymczasowe aresztowanie. Gdyby sądy aresztowania nie zastosowały, zawsze był obowiązek zaskarżenia takiej decyzji do wyższej instancji. Efekt? Kiedy Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości, w polskich zakładach karnych było ok. 10 tys. wolnych miejsc. Po roku obowiązywania wytycznych w więzieniach trzeba było dostawiać nowe łóżka, bo miejsc zabrakło. Jednak po raz pierwszy od 1989 r. został zatrzymany wzrost przestępczości. Jeszcze w 2000 r. wyniósł on 10 proc., a w 2001 r. był już zerowy. W kategoriach wielu najgroźniejszych przestępstw odnotowano spadek.

Czyli prosta zależność – przestępczość spada, gdy bandyci siedzą za kratami.

Są ludzie, którzy są przestępcami z nawyknienia. To ich sposób na życie. Jeśli się ich powstrzyma, to robi się bezpieczniej.

Czy to właśnie ten mechanizm sprawdził się przy zwalczaniu przestępstwach VAT-owskich?

Dokładnie. W 2016 r. zagadnął mnie w Sejmie ówczesny minister finansów Paweł Szałamacha. Powiedział, że bez zmiany przepisów karnych służby Ministerstwa Finansów będą nadal bezradne wobec mafii VAT-owskiej. I rzeczywiście – w pierwszym roku naszych rządów, podobnie jak za czasów PO, olbrzymie pieniądze zamiast do budżetu płynęły do kieszeni przestępców. Przełom nastąpił dopiero w lutym 2017 r.

Co się zmieniło?

Powołałem w Prokuraturze Krajowej zespół doświadczonych prokuratorów i funkcjonariuszy, by przygotowali nowelizację Kodeksu karnego. Przedstawili genialną w swej prostocie zmianę, która ułatwiała ściganie przestępstw VAT-owskich, a dodatkowo radykalnie zaostrzała ich karanie. Nie groziła już za to maksymalna kara do pięciu lat więzienia, ale do 25 lat.

Cały wywiad dostępny jest w 32/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Karol Gac
Czytaj także