Pływanie w kisielu || Słowa „nie chcem, ale muszem”, nierozerwalnie złączone z Lechem Wałęsą,
w istocie znacznie bardziej pasują – oczywiście po poprawieniu gramatyki – do Jarosława Kaczyńskiego.
Dziś mało kto już o tym pamięta, że jego celem w polityce było zbudowanie partii umiarkowanej, centrowej i że nie mniej niż lewicowych i liberalnych progresistów zwalczał też narodowych katolików. Ale, jak to opowiadał nieżyjący już Ludwik Dorn, okazało się, że elektoratu, do którego chciało się zwracać Porozumienie Centrum, w ogóle nie ma. Były tylko elektoraty oikofobiczno-liberalny i właśnie narodowo-katolicki, przy czym ten pierwszy miał silną polityczną organizację, z której Kaczyńskich wygnano, a ten drugi z różnych względów nie był w stanie wyłonić skutecznego przywództwa.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.