"Od wielkich obaw do nadziei". Parafie przygotowują się do zimy

"Od wielkich obaw do nadziei". Parafie przygotowują się do zimy

Dodano: 
Kościół, zdjęcie ilustracyjne
Kościół, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Niepewna sytuacja co do zbliżającej się zimy, wywołana m.in. wojną na Ukrainie, brakiem węgla i podwyżkami cen energii, postawiła w obliczu kryzysu też Kościół.

W poszczególnych diecezjach albo stawia się na rozwiązania solidarnościowe, albo każdy proboszcz zdany jest na siebie i na wsparcie parafian. Nastroje są różne: od obaw, poprzez spokój, po nadzieję, że zima będzie lekka – relacjonuje w środę Katolicka Agencja Informacyjna (KAI).

Fundusz solidarnościowy

Niedawno Polskę obiegła wiadomość o ustanowieniu w archidiecezji krakowskiej specjalnego funduszu, na który składać się będą wszyscy proboszczowie. Decyzją abp. Marka Jędraszewskiego od października parafie mają się dzielić przychodami z kurią. Rzecznik krakowskiej kurii ks. Łukasz Michalczewski wyjaśnił, że dotyczy to dodatkowych wpływów, jakie m.in. z dzierżawy nieruchomości czy prowadzonej działalności gospodarczej czerpie parafia. A zgromadzone w ten sposób środki mają zasilać fundusz, z którego kuria będzie mogła przekazywać środki parafiom w największej potrzebie.

Pytany, czy tego typu solidarnościowy podatek to dobry pomysł, ekonom diecezji odpowiedział: "Mamy taki fundusz w diecezji od lat. Pozwala on np. zwalniać parafie z podatków na rzecz diecezji, opłat za ubezpieczenia czy, w miarę możliwości, dotować parafie, które się o to zwracają. Najczęściej chodzi tu o małe wspólnoty parafialne".

Na pytanie KAI, jak przed zimą radzą sobie miejscowi proboszczowie, duchowny wyznał, że "na razie radzą sobie z lękiem, ponieważ nie przyszły jeszcze rachunki". Jak poinformował, zgłoszeń o wsparcie w staraniu się o ulgi dla klientów jeszcze nie ma. Diecezja do grudnia tego roku ma podpisane dość korzystne warunki umowy na dostarczanie energii z PGE, ale nie dotyczy to wszystkich parafii.

– Najgorzej mają ci, którzy posiadają ogrzewanie gazowe. Docierają do nas głosy, że tego ogrzewania nie będą uruchamiali – przyznał ekonom. Czy to oznacza więc zimne kościoły? – Można tak to odczytywać. Bo jeśli rok temu w sezonie grzewczym proboszcz płacił za ogrzewanie kościoła 40 tys. złotych, to obecnie będzie płacił 150 tys. złotych. A na to go nie stać – mówi kapłan odpowiedzialny za finanse.

Czytaj też:
Media: Rząd pracuje nad obniżką cen gazu w hurcie
Czytaj też:
Bosak: Katastrofa nie nadchodzi, ale ona już jest

Źródło: KAI
Czytaj także