Warzecha: Czy to, do czego namawia "partii wojny" sprzyja racjonalności oceny naszej sytuacji?

Warzecha: Czy to, do czego namawia "partii wojny" sprzyja racjonalności oceny naszej sytuacji?

Dodano: 
W nowym numerze "Do Rzeczy" mnóstwo tekstów, które pokazują rzeczywistość z różnych stron, o których na ogół nie słyszy się w mediach głównego nurtu – mówi Łukasz Warzecha.

– Tematem tygodnia jest pytanie o realność gróźb Władimira Putina. Również gróźb dotyczących użycia broni jądrowej. Pytanie o to, czy my powinniśmy te groźby w naszych kalkulacjach, a mówiąc hasłowo, czy powinniśmy się bać?

– Jest tekst Jacka Przybylskiego, który z faktograficznego punktu widzenia pokazuje, co Rosja realnie mogłaby zrobić, a przynajmniej, co możemy zakładać, że mogłaby zrobić. Na co ma środki i siły wojskowe. Ja natomiast w swoim tekście zastanawiam się z bardziej politycznego punktu widzenia, czy – mówiąc właśnie w cudzysłowie – powinniśmy się Rosji bać. Czy strach do odrzucenia, którego w Polsce namawia nas „partia wojny”, sprzyja racjonalności oceny naszej sytuacji, czy też jej nie sprzyja? Stawiam tezę, że oczywiście nie można być kompletnie sparaliżowanym, ale ciągłe powtarzanie „nie bójmy się, nie bójmy się” również nie jest dobrym wyjściem – mówi Łukasz Warzecha w zapowiedzi tygodnika.

Co jeszcze w najnowszym DoRzeczy?

Na łamach „Do Rzeczy” ponadto:

– Marek Kuchciński, odstawiony na boczny tor, dziś wraca do pierwszoplanowej polityki w roli szefa kancelarii premiera. Będzie oczami i uszami prezesa PiS, który miał i ma do niego pełne zaufanie – zauważa Kamila Baranowska w artykule “Hipis i premier”.

– Akademii Szwedzkiej przyświeca w dalszym ciągu Noblowska dewiza – „Geniusz i smak”. Tego smaku brakuje i w twórczości, i w działalności publicznej niemałej części noblistów z lat ostatnich, że o genialności nie wspomnę

– pisze Krzysztof Masłoń w tekście “Annie Ernaux – królowa jednej nocy?”.

– Strach przed Rosją paraliżuje polską opinię publiczną, której to znaczna część szuka ratunku w idei europejskiej federacji. Jeżeli jednak dla obietnicy bezpieczeństwa zrezygnujemy z suwerennego państwa, to skończymy, nie mając ani jednego, ani drugiego – przekonuje Jan Fiedorczuk w artykule “Nieznośny ciężar suwerenności”.

Więcej możesz przeczytać w 42/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także