Okrzyk „Bar wzięty!”, kończący pierwszy tom „Trylogii” Henryka Sienkiewicza, wszedł już dawno do potocznej polszczyzny, oznaczając przerażające zdarzenie albo – przeciwnie – kpinę z mało znaczącego wydarzenia podniesionego do rangi katastrofy narodowej.
Często oznacza niespodziewane pojawienie się dna w beczce lub flaszce, podczas gdy wkoło towarzystwo bawi się świetnie na bankiecie. Prawdziwy Bar historię ma jednak niezwykłą. Dość powiedzieć, że w XV w. była to zwykła wioska, aczkolwiek położona strategicznie na szlaku kuczmańskim, którym chadzali na wyprawy Tatarzy; pomiędzy Bohem a Dniestrem. Osada zwała się wówczas Rów, należała do Stanisława Odrowąża, był tu też zamek wzniesiony jeszcze pod koniec XIV w. przez Koriatowiczów, jak większość umocnień na dalekich Kresach drewniano-ziemny, wielokrotnie palony przez Tatarów. W 1452 r. Orda zdobyła go i zrujnowała, biorąc do niewoli miejscowego starostę – Reja Stogniewa i jego żonę.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.