Dla wielu to ciekawa nisza, bo dożyliśmy czasów, gdy poprawność polityczna jest totalnym narzędziem dławiącym dyskusję, a lewicowe nadzieje na „ostateczne rozwiązanie” wobec ekstremizmu obecnego w wymianie myśli, każdego oprócz lewackiego, powierzono bezdusznym (?) algorytmom wyposażonym w sztuczną inteligencję.
Wielu więc ma nadzieje, że nowe pomysły Muska mają podłoże nie tylko rynkowe, lecz także ideologiczne, to znaczy, że miliarder, widząc deficyt tego rzadkiego dobra, opowiada się za tymi ludźmi i treściami, którzy są (byli?) sekowani również na jego platformie. Ale gdy się porówna główne tezy banowanych z poglądami Muska, to widać, że im… nie po drodze.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl