We wtorek po południu w miejscowości Przewodów (powiat hrubieszowski, województwo lubelskie) doszło do wybuchu, w wyniku którego zginęły dwie osoby. Siły rosyjskie prowadziły w tym czasie zmasowany atak na ukraińską infrastrukturę energetyczną.
W odpowiedzi na to zdarzenie zwołano spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, po którym rzecznik rządu Piotr Mueller poinformował, że sprawę wyjaśniają odpowiednie służby. Jednocześnie zdecydowano, żeby podwyższyć gotowość niektórych jednostek wojskowych oraz zwiększyć gotowość bojową innych jednostek.
"Trudno opisać, co teraz czuję"
Jeden ze zmarłych mężczyzn to mąż kobiety pracującej w szkole, która znajduje się w pobliżu miejsca wybuchu. Drugi z kolei mieszkał w pobliskiej wsi. Krótką rozmowę z jego żoną przeprowadził portal Wirtualna Polska.
– Trudno opisać to, co teraz czuję –przyznaje wdowa. Kobieta potwierdza, że otrzymała wsparcie. – Muszę się trzymać, bo mam dzieci, dla których muszę żyć – dodaje.
Również mieszkańcy wsi i uczniowie tutejszej szkoły zostaną objęci pomocą.
AP: W Polsce spadł pocisk wystrzelony przez Ukrainę
Tymczasem według najnowszych doniesień agencji Associated Press (która powołuje się na trzech amerykańskich urzędników), wstępne oceny wskazują, że w Polsce spadł pocisk wystrzelony przez siły ukraińskie w kierunku nadlatującej rakiety rosyjskiej.
Podczas wtorkowego ataku rakietowego na Ukrainę wojska rosyjskie wystrzeliły rekordową liczbę ok. 100 rakiet. Był to najbardziej zmasowany ostrzał od 24 lutego, czyli dnia rozpoczęcia inwazji.
Również prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden poinformował partnerów z G7 i NATO, że wybuch we wschodniej Polsce został spowodowany przez ukraińską rakietę obrony powietrznej
Czytaj też:
Artykuł 4 NATO został uruchomiony. "Zagrożenie dla Polski jest bardzo duże"Czytaj też:
Nowe informacje o Przewodowie. Prezydent i premier w BBN