Prezydent Chin Xi Jinping i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel spotkali się w ostatni czwartek w Pekinie, gdzie rozmawiali między innymi o wojnie na Ukrainie, handlu, klimacie, prawach człowieka, pandemii COVID-19 i sytuacji w Tajwanie.
Szef RE kolejny już raz wezwał chińskiego przywódcę do wywarcia wpływu na Rosję w związku z jej inwazją na Ukrainę. Od początku wojny Chiny są języczkiem u wagi ze względu na bliskie stosunki z Federacją Rosyjską, a także konfrontację ze Stanami Zjednoczonymi. Oficjalnie Pekin pozostaje neutralny wobec wydarzeń na terytorium ukraińskim.
Unia Europejska poboczną ofiarą?
Po powrocie z Pekinu Charles Michel udzielił wywiadu grupie korespondentów w Brukseli – przekazał w sobotę, 3 grudnia portal dw.com.pl. – Trwa wojna na Ukrainie, jest zagrożenie atakami atomowymi. Chiny są graczem globalnym, a Unia Europejska ma znaczące interesy gospodarcze związane z Chinami. Jeżeli Europa ma być bardziej ambitna i suwerenna, powinna być bardziej aktywna na arenie międzynarodowej. UE musi bronić swoich interesów i wartości – wyjaśnił przewodniczący Rady Europejskiej, zapytany o cel wyjazdu do Chin.
W rozmowie z dziennikarzami Michel mówił o roli Unii Europejskiej nie tylko wobec rosyjskiej inwazji militarnej, ale również napięć na linii Chińska Republika Ludowa – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. – Unia Europejska nie może być poboczną ofiarą napięć i rywalizacji między Chinami oraz Stanami Zjednoczonymi. Wojna rozpętana przez Rosję przyczyniła się do wzmocnienia więzi między UE oraz USA, jeśli chodzi o sprawy zasadnicze, bezpieczeństwo i pokój. (...) Wpływ konfliktu na USA nie jest taki sam jak na Europę. Stany Zjednoczone eksportują surowce energetyczne. UE ma ciężkie rachunki do płacenia, grozi nam recesja – oznajmił szef RE.
Czytaj też:
Bielan: Nasza wizja UE to związek państw narodowychCzytaj też:
Rosja "państwem terrorystycznym"? Polacy zabrali głos