Zaskakujące jest to, że tyle lat po abdykacji Benedykta XVI, przy okazji jego pogrzebu, wciąż powracały w medialnych narracjach fantazje o "pancernym kardynale" Ratzingerze. Skąd one się wzięły, mniej więcej wiadomo.
Liberalnym, zachodnim mediom podszeptywali je przez dekady teologowie z wielką uprzejmością upominani w przeszłości przez bawarskiego prefekta kongregacji nauki wiary. Wyobrażenie, że katolicka teologia może być uprawiana bez żadnej relacji do kościelnego magisterium był i jest szkodliwą mrzonką. Niestety z tego delikatnego człowieka próbowano zrobić jakiegoś rodzaju kościelne monstrum. Prawda jest taka, że Joseph Ratzinger nie był konserwatystą. I dobrze.
Nigdy, ani w czasach młodości, gdy należał do grona bardziej postępowych teologów, ani później, gdy opracował swoją koncepcję wewnętrznego pojednania Kościoła – jego przeszłości i teraźniejszości, nie był autorem po prostu zachowawczym.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.