Przeciąganie wojny nie leży w niczyim interesie

Przeciąganie wojny nie leży w niczyim interesie

Dodano: 
Wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Donbas. 09.12.2022. Zdj. ilustracyjne
Wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Donbas. 09.12.2022. Zdj. ilustracyjne Źródło: PAP / Eugene Titov
Z węgierskim generałem brygady Imrem Porkolábem rozmawia Jacek Przybylski.

JACEK PRZYBYLSKI: W nowym rankingu Global Firepower Polska zajęła 20. miejsce, a Węgry 54. na 145 krajów. Rosja wciąż znajduje się na drugim miejscu po USA. Czy powinniśmy się obawiać, że w tym roku rosyjska armia pokaże swoją siłę na Ukrainie, a może i poza nią?

GEN. BRYG. IMRE PORKOLÁB: Muszę zacząć od tego, że w przeszłości nakreśliliśmy kilka scenariuszy dotyczących rosyjskich zdolności oraz zamiarów, lecz zupełnie rozminęły się one z rzeczywistością. Bardzo trudno jest więc przewidzieć, co tak naprawdę zamierza zrobić Rosja. Musimy być przygotowani na każdy scenariusz.

Po pierwsze, należy oddzielić możliwości Rosjan od ich zamiarów. Jeśli przyjrzymy się możliwościom, to zobaczymy bardzo dużo sprzętu, ale w większości jest to przestarzałe uzbrojenie, które nie nadaje się do użytku w tego typu konflikcie. Próba przewidzenia rosyjskich zamiarów jest o wiele trudniejszym zadaniem. Prognozy dotyczące tego, czy Rosja zamierza eskalować napięcie czy może będzie je deeskalować, zmieniają się praktycznie każdego tygodnia. Moim zdaniem w interesie wszystkich leży to, abyśmy jak najszybciej znaleźli dyplomatyczne rozwiązanie tego konfliktu, więc gdybym miał teraz udawać, że mam kryształową kulę, to powiedziałbym, że prawdopodobnie Rosjanie są gotowi pójść w kierunku szybkiej deeskalacji konfliktu.

Czyli jeszcze w tym roku będziemy świadkami końca tej wojny?

To zależy od tego, co rozumiemy przez „koniec tej wojny”. Nie wykluczałbym, że w ciągu najbliższego roku uda się znaleźć jakieś pokojowe rozwiązanie i ogłosić koniec wojny. Jednak nawet jeśli w wyniku negocjacji pokojowych dojdzie do wytyczenia nowych granic na Wschodzie, to i tak należy się spodziewać kontynuacji walk w tym regionie. Będą one jednak przez obie strony utrzymywane poniżej pewnego progu intensywności, abyśmy oficjalnie nie musieli już mówić o wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Napięcia w tym rejonie pozostaną jednak na długo, więc należy być przygotowanym na wieloletni konflikt zbrojny.

Podziela pan zdanie tych ekspertów, którzy spodziewają się, że konflikt rosyjsko-ukraiński może potrwać nawet do roku 2032?

Osobiście nie wierzę, aby w czyimkolwiek interesie było przedłużanie wojny, zwłaszcza o 10 lat. Ta wojna już teraz bardzo dużo kosztuje Rosję. Jest ona również oczywiście kosztowna dla państw NATO, a zwłaszcza dla Europy. Żadna ze stron nie chce więc przedłużać wojny na pełną skalę. Z tego powodu szczerze wierzę, że w najbliższej przyszłości uda się znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie.

Rosjanie grożą Polsce, Wielkiej Brytanii i innym krajom, które dostarczają na Ukrainę nowoczesny sprzęt wojskowy, użyciem broni atomowej. Czy rzeczywiście istnieje jakiekolwiek prawdopodobieństwo wojny nuklearnej między Rosją a NATO czy należy założyć, że nawet na Kremlu nikomu nie przyjdzie do głowy wcielać w życie atomowego scenariusza?

Cały wywiad dostępny jest w 4/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Jacek Przybylski
Czytaj także