W piątek wieczorem resort spraw zagranicznych Izraela poinformował o zamachu w pobliżu synagogi w dzielnicy Neve Yaakov w Jerozolimie. W ataku terrorystycznym zginęło siedem osób, a 10 zostało rannych. Według relacji miejscowych służb, sprawca zmarł w trakcie ucieczki z miejsca zdarzenia. To 21-letni Palestyńczyk Alkam Khairi. Ewentualni pozostali napastnicy są poszukiwani.
Atak w Jerozolimie
Dotąd żadna organizacja terrorystyczna nie przyznała się do przeprowadzenia zamachu. Atak może mieć jednak związek z czwartkową operacją izraelskiego wojska w obozie dla uchodźców w Dżeninie, gdzie przebywali między innymi bojownicy Islamskiego Dżihadu, którzy mieli przygotować materiały wybuchowe i broń palną. Podczas działań zabito dziewięciu Palestyńczyków.
Po piątkowym zamachu premier Beniamin Netanjahu oznajmił w wypowiedzi dla dziennikarzy, iż władze Izraela podejmą natychmiastowe działania. Wezwał także Izraelczyków, aby nie wymierzali sprawiedliwości na własną rękę. – Nasze serca są z rodzinami – podkreślił.
Światowe media oceniają, że piątkowa strzelanina w Jerozolimie była najbardziej śmiercionośnym atakiem terrorystycznym w Izraelu od 2011 roku.
"Łączymy się w bólu"
"Łączymy się w bólu z Izraelem po atakach terrorystycznych w Jerozolimie. Wśród ofiar jest obywatelka Ukrainy. Szczere kondolencje dla rodzin. Zbrodnie zostały cynicznie popełnione w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Holokauście. W dzisiejszym świecie nie może być miejsca na terror. Ani w Izraelu, ani na Ukrainie" – napisał w sobotę na Twitterze ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski.
Do ataku odniósł się także sekretarz stanu USA. "Nasze myśli są z narodem izraelskim po ataku terrorystycznym w Jerozolimie. Jest to szczególnie tragiczne w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Holokauście. Potępiamy ten atak i składamy kondolencje rodzinom ofiar. Niech pamięć o nich będzie błogosławieństwem" – stwierdził Antony Blinken.