Co Netflix ma wspólnego z gazociągiem Nord Stream?

Co Netflix ma wspólnego z gazociągiem Nord Stream?

Dodano: 
Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich
Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich
Jacek Bromski | Pamiętamy doskonale, jak czuła się Polska, kiedy ponad naszymi głowami Rosja i Niemcy dogadywały się w sprawie budowy kolejnych nitek gazociągu Nord Stream.

Dokładnie tak samo czują się polscy artyści, kiedy globalne serwisy streamingowe podejmują próby, pomijając ich stanowisko, wpływania na proces legislacyjny w Polsce w celu pozbawienia ich należnych tantiem z internetu. Widzimy w serwisach streamingowych partnerów i chcemy z nimi współpracować, ale chcemy żeby odbywało się to pod hasłem Fair Stream, a nie Nord Stream.

Rozwój technologiczny

Dla dyskusji o wprowadzeniu tantiem z internetu kluczowe jest stwierdzenie, że tantiemy od bardzo dawna są niezbywalną składową wynagrodzenia artystów. A ich idea, wprowadzona wraz z upowszechnieniem się druku, zakłada dzielenie się z twórcami zyskiem wynikającym z masowego zwielokrotnienia ich dzieł. Populistycznym kłamstwem jest zatem wmawianie opinii publicznej, że artyści domagają się jakiegoś dodatkowego honorarium! My żądamy jedynie, żeby polski rząd uznał wreszcie Internet za pole eksploatacji, od którego należą się tantiemy. Skąd ta fanaberia? Przyczyna jest dość oczywista – rozwój technologiczny. Nie winimy twórców polskiej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, że w połowie lat 90. XX w. nie przewidzieli, że w ciągu paru dekad globalna sieć rozhula się na dobre i stanie się podstawowym sposobem dystrybucji utworów. Mamy jednak żal, że od wielu lat, kolejne opcje polityczne, pozostają głuche na wskazywaną przez środowiska kreatywne pilną potrzebę nowelizacji tej ustawy. A przecież Prawo Autorskie wyraźnie przesądza, że twórcy należy się dodatkowe wynagrodzenie z tytułu eksploatacji jego dzieła. W ostatnich latach, zwłaszcza po pandemii, dystrybucja w Internecie zwiększyła się kilkukrotnie, pozbawiając kina widzów i przynosząc zyski platformom streamingowym.

Blisko 600 dni temu upłynął termin na implementowanie do polskiego systemu prawnego dyrektywy w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Dyrektywa ta ustanawia zasadę „odpowiedniego i proporcjonalnego” wynagradzania twórców za eksploatację ich dzieł w internecie. Przychody rynku VOD w Polsce szacowane są w skali roku na 2 300 000 000 zł. Ile wynoszą tantiemy wypłacone polskim twórcom? 0 zł! Zero jest na pewno owalne, ale czy jest również „odpowiednie i proporcjonalne”? Dlaczego z takim uporem władza blokuje wprowadzenie zapisów korzystnych dla własnych obywateli? Dlaczego odwraca się od artystów, których dzieła tworzą siatkę naszej narodowej tożsamości? „Będę mówił po polsku, bo chcę powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku” – rozpoczął swoje wystąpienie Andrzej Wajda, odbierając Oscara za całokształt twórczości. My mówimy po polsku, ale niektórzy przedstawiciele polskich władz w sprawie tantiem z Internetu zdają się mówić językiem Hollywood.

Netflix naciska

Wicepremier prof. Piotr Gliński, który doskonale rozumie potrzebę tej regulacji, przygotował projekt nowelizacji art. 70 prawa autorskiego uwzględniający Internet jako nowe pole eksploatacji (ustawa ta nie była nowelizowana w tym zakresie od 2004 roku). Projekt przeszedł wszelkie konsultacje społeczne i międzyresortowe i co się stało? Pod koniec ubiegłego roku z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim spotkał się Reed Hastings, założyciel Netflixa i jego wieloletni prezes (obecnie przewodniczący rady dyrektorów).

Kilka dni później, nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności, wiceminister cyfryzacji wysłał do ministra kultury pismo, żądające wycofania przepisu o tantiemach z internetu z projektowanej nowelizacji. Nie wiemy co mogło skłonić Pana Cieszyńskiego do tak szybkiego działania, że zapomniał dodać w swoim piśmie choćby zdania uzasadnienia, czy nawet daty, ale mam przeczucie graniczące z pewnością, że niekoniecznie są to zachowania godne urzędnika państwowego.

Niestety, do tego krytycznego chóru dołączył też w ostatnich dniach wiceminister finansów, który twierdzi, że wprowadzenie tantiem z internetu może być sprzeczne z zobowiązaniem Polski do niewprowadzania „podatków cyfrowych”. Ruch niezrozumiały i nie do obrony – mylenie tantiem autorskich (na rzecz twórców) z podatkiem (na rzecz państwa) dyskredytuje go jako ministra. Dlatego apeluję: Panowie zaprzestańcie działań nieleżących w waszych kompetencjach i dajcie Ministrowi Kultury wykonywać swoją pracę. Walka o sprawiedliwość dla polskich twórców zasługuje na pełne wsparcie, a nie złośliwe kuksańce.

Jacek Bromski, reżyser, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich

Czytaj także