Stany Zjednoczone od kilku dni śledzą balon zwiadowczy, który zdaniem Waszyngtonu należy do Chin.
– Rząd USA wykrył i śledzi balon szpiegowski na dużej wysokości, który znajduje się teraz nad kontynentalnymi Stanami Zjednoczonymi – poinformował stację NBC News rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder.
W piątek stacja CNN poinformowała o odwołaniu wizyty Antony'ego Blinkena do Chin. Jak wskazano, odwołanie rozmów oznacza początek nowej, znaczącej fazy napięć między Waszyngtonem a Pekinem.
Jean-Pierre: Pogwałcono suwerenność USA
Rzecznik Białego Domu Karine Jean-Pierre ocenia, że Chiny pogwałciły suwerenność USA. Jak dodała, prezydent Joe Biden zgadza się decyzją sekretarza stanu Antony'ego Blinkena ws. odwołania wizyty w Chinach.
– Nie jest odpowiednie, by sekretarz Blinken odbył podróż do ChRL w tym czasie. Odnotowujemy chińskie wyrazy ubolewania, ale obecność tego balonu w naszej przestrzeni powietrznej jest wyraźnym pogwałceniem naszej suwerenności, prawa międzynarodowego i to co się wydarzyło jest nie do przyjęcia – podkreśla Jean-Pierre.
Jednocześnie rzecznik oświadczyła, że prezydent Biden nie zdecydował się na zestrzelenie balonu, gdyż "zawsze stawia bezpieczeństwo Amerykanów na pierwszym miejscu". Biden miał zostać poinformowany we wtorek o locie balona. Jean-Pierre zapewnia, że obiekt nie powoduje zagrożenia dla obywateli USA, jednak "wszystkie karty są na stole".
Kolejne państwo na celowniku Chin?
W związku z obecnością obiektu nad terytorium USA, w pobliżu granicy z Kanadą, oraz informacjami, że balon mógł wcześniej przelecieć nad Kanadą, do MSZ w Ottawie wezwano ambasadora Chin Cong Peiwu.
Kanadyjskie władze nie podają szczegółów dotyczących spotkania. W komunikacie poinformowano jednak, że Ottawa "będzie dalej stanowczo wyrażać swoje stanowisko przedstawicielom Chin, za pośrednictwem różnych kanałów komunikacji".
Czytaj też:
Relacje USA-Chiny. "Muszą zrobić wszystko co mogą, aby zmniejszyć napięcie"Czytaj też:
Chiński balon szpiegowski nad USA. Wojsko rozważało jego zestrzelenie