Wojciech Golonka: Czy zgodzi się pan z Elonem Muskiem, że stawką w ostatnich wyborach prezydenckich w USA była zachodnia cywilizacja? Teza ta wybrzmiewała u niego jak mantra w trakcie kampanii.
Prof. Adam Wielomski: Myślę, że to była teza stawiana przez wielu trumpistów amerykańskich i zachodnich konserwatystów. Ale wcale nie dlatego, że Donald Trump jest naznaczoną przez opatrzność osobą, która ma naszą cywilizację uratować. Przecież to nie jest polityk nazbyt religijny czy przywiązany do prawa naturalnego. Jest on postrzegany jako obrońca cywilizacji ze względu na obóz liberalno-lewicowy, z którym wygrał walkę o prezydenturę, który charakteryzuje się radykalnym poparciem dla agendy LGBT, postmodernistycznej zmiennopłciowości, aborcji, eutanazji, BLM etc., a przy tym wprowadza na siłę ideologię globalizmu, czyli stworzenia światowego zarządu, propagowania kosmopolityzmu, likwidacji religii, świadomości narodowej, czemu miałaby towarzyszyć pauperyzacja klasy średniej na rzecz wielkich korporacji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.