"Ludzie PiS, którzy siedzą w komisjach, dostawiają krzyżyki na kartach do głosowania lub fałszuje się podpisy wyborców. To się robi dyskretnie" – twierdzi cytowany w tekście Renaty Grochal były działacz PiS, który obecnie mieszka w Norwegii. Rozmówca dziennikarki alarmuje, że "zmiany w Kodeksie wyborczym mają umożliwić PiS sfałszowanie wyborów".
"Zagrobelny przez 12 lat był członkiem PiS, brał udział w organizowanych przez partię korpusach ochrony wyborów, a także z ramienia PiS zasiadał w komisjach wyborczych. Ujawnia, że był świadkiem fałszowania wyborów przez PiS, a w niektórych przypadkach sam miał wpływ na fałszowanie głosów" – ujawnia.
"Skandal i nieodpowiedzialność"
Tymczasem w serii wpisów na Twitterze prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej IBSP Łukasz Pawłowski rozłożył tekst Grochal na czynniki pierwsze. "Uważam, że najnowsza okładka w tym tygodniku to największy skandal i nieodpowiedzialność" – ocenia.
"W ostatnich wyborach w 27 tys. komisjach wyborczych pracowało ponad 200 tys. osób. Przez 10 lat „przewinęło” się przez komisje przynajmniej pół miliona osób, a tygodnikowi udało się dotrzeć do 1 (słownie: jednego) świadka fałszowania i na nim opiera swoją tezę i okładkę. Ale to treść tekstu najłatwiej zweryfikować: Zacznijmy od exit poll. Pod lokalami wyborczymi od lat przeprowadza badanie IPSOS. W 2019 roku różnica w wyniku PiS podana przez PKW a badaniem exit poll wyniosła 0,01 p.p. Czy w fałszowaniu wyników wyborów bierze udział IPSOS?" – pyta Pawłowski.
Dalej odnosi się do opisanego przez "Newsweek" dostawiania krzyżyków: Teorie można obalić w 5 minut sprawdzając dane PKW. Liczba głosów nieważnych z wyborów na wybory maleje. W 2011 było to 4,52%, w 2015 - 2,53% a w 2019 - 1,11% Za czasów PO było ich 3x więcej. Czy oznacza to, że za PO się bardziej fałszowało wybory?".
"Gdyby autorka tekstu poświęciła 5 minut na sprawdzenie tej tezy znalazłaby mapę, która pokazuje że większy odsetek nieważnych głosów znajdziemy na zachodzie i północy Polski gdzie przewagę mają wyborcy opozycji (czyli rozumiem też w komisjach) To kto w końcu fałszuje?" – kontynuuje szef IBSP.
"To może doprowadzić do tragedii"
"Niewidzialne nowe komisje: To argument tak absurdalny, że aż odębiałem. Opozycja nie będzie wiedziała o nowych obwodach do głosowania tylko wtedy, jak im Kaczyński wyłączy internet, bo wtedy nie będą mogli skorzystać z wyszukiwarki PKW… Dlaczego to wszystko ważne, bo okładki jak ta Newsweeka mogą doprowadzić do ludzkich tragedii jak 6 stycznia w USA czy ostatnio w Brazylii. Ponad 50% wyborców KO nie wierzy, że wybory będą uczciwe. Jeśli PiS utrzyma się u władzy to właśnie oni mogą szturmować Sejm czy PKW. Szczególnie, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że pierwszy raz w historii zwycięska partia otrzyma mniej mandatów. Nawet 3 p.p. przewagi KO nad PiS może nie dać jej przewagi mandatowej. Wynika to z ordynacji wyborczej, ale kto to wyjaśni wyborcom w dniu wyborów?" – podsumowuje Łukasz Pawłowski.
Politycy PiS, którzy komentują artykuł Renaty Grochal oceniają, że w ten sposób tygodnik szykuje dogodną narrację dla PO, jeśli partia Tuska wygra wybory.
Czytaj też:
Niepokojący sondaż dla Tuska. Polaków zapytano o kluczową rzecz