Być może wiele osób zaskoczyło to, że jednym z gości obecnych na trybunie dla VIP-ów podczas przemówienia prezydenta Joe Bidena w Arkadach Kubickiego był aktywista LGBT Bart Staszewski (właśc. Bartosz Staszewski). Fotografował się z politykami, m.in. z szefem PO Donaldem Tuskiem, a także miał dostęp do strefy zamkniętej dla mediów i zwykłych ludzi wewnątrz Arkad. Przez nikogo nieniepokojony chodził między przedstawicielami świata polityki, robiąc im zdjęcia i udostępniając w mediach społecznościowych z komentarzem – jeśli byli to działacze PiS, to komentarz był prześmiewczy, jeśli zaś opozycji, jak wspomniany wcześniej Tusk, to Staszewski nie krył zachwytu.
„Ambasador Brzezinski zaprosił wszystkich Polaków na przemówienie Prezydenta Bidena. Wielu z nich, którzy pojawili się wcześniej, mogło być bardzo blisko Prezydenta i blisko innych dygnitarzy” – w ten sposób ambasada USA w Warszawie odpowiedziała na cztery pytania „Do Rzeczy” dotyczące obecności oraz materiałów rozpowszechnianych w Internecie przez aktywistę w związku z wystąpieniem Bidena. Stanowisko to jest mocno mylące, ponieważ o ile jest prawdą, że każdy mógł poprzez ambasadę USA wysłać zgłoszenie i na żywo wysłuchać wystąpienia, o tyle zdecydowanie nie każdy miał dostęp do strefy, w której znalazł się Staszewski. Obok obecnych i byłych polityków znalazły się tam także osoby, które otrzymały osobiste zaproszenie od ambasadora. Wiadomo, że takie zaproszenie dostali m.in. eksdziennikarka TVN Kinga Rusin oraz właśnie Staszewski. – To oczywiste, że nie zaproszono osób przypadkowych i nie każdy miał szansę być tak blisko centrum wydarzeń. O ile wiadomo było, których polityków trzeba zaprosić, o tyle co do elementu „obywatelskiego” wybrano tych, którzy charakteryzują się wrogim
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.