Bardzo niepokojące zjawisko pojawiło się ostatnio w polskiej debacie publicznej. Media roją się od oskarżeń o propagowanie antypolskich narracji i sprzyjanie interesom obcych potęg. Zdążyliśmy przywyknąć do tego, że dyskusje w mediach społecznościowych zdominowane zostały przez rozemocjonowanych krzykaczy. Gorzej, kiedy propagowanie „wrogich Polsce narracji” zarzucają swoim krytykom urzędnicy państwowi, czyli osoby zobowiązane do starannego ważenia słów. Trudno nie zauważyć, że zjawisko to przybiera na sile. Jeśli nie postawimy mu tamy, to skutki mogą być dla nas wszystkich fatalne. Opisał je już przed laty Józef Mackiewicz – żarliwy polski patriota i znakomity pisarz.
Rok 2022 obchodzony był jako rok Józefa Mackiewicza. Chciałbym przy tej okazji przypomnieć jedną z jego powieści, dotyczącą wydarzeń, które dla większości Polaków są już raczej nieznane i trudne do zrozumienia. Mowa o dotyczącej pierwszej wojny światowej „Sprawie pułkownika Miasojedowa”. Historia pułkownika Miasojedowa (była to bowiem postać autentyczna) powinna współczesnego czytelnika zainteresować i skłonić do jak najbardziej współczesnych refleksji.
Sprawa pułkownika Miasojedowa
W roku 1915 pierwsza wojna światowa zaczęła przybierać dla Rosji obrót zdecydowanie niekorzystny. Serię przegranych starć zapoczątkowała stoczona w lutym, w Puszczy Augustowskiej, druga (zimowa) bitwa na jeziorach mazurskich. Pod względem wojskowym była to jedynie dotkliwa porażka carskich wojsk. Dla rosyjskiej opinii publicznej rzecz miała się inaczej. Uznano ją za klęskę dowodzącą katastrofalnego stanu armii. Prasa i zasiadający w Dumie politycy domagali się radykalnych reform.
Armia rosyjska, podobnie jak całe społeczeństwo, znajdowała się w stanie permanentnego konfliktu wewnętrznego. W wojsku ścierały się frakcje (choć słowo sitwy wydaje się tu równie właściwe) ministra wojny gen. Władimira Suchomlinowa i naczelnego wodza księcia Mikołaja Mikołajewicza. Suchomlinow był sybarytą, sprytnym dworakiem i zręcznym łapówkarzem – niczym się więc w swoich kręgach nie wyróżniał. Otaczał się jednak grupą oficerów niekoniecznie wysoko urodzonych, natomiast dobrze
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.