Duklanowski, zastępca redaktora naczelnego Radia Szczecin, jest oskarżany przez opozycję i część sympatyzujących z nią mediów o ujawnienie danych pozwalających na identyfikacje ofiary przestępstwa. Chodzi o akty pedofilskie, jakich dopuścił się Krzysztof F., były pełnomocnik marszałka Geblewicza (PO) ds. uzależnień wobec syna poseł klubu KO Magdaleny Filiks.
Niedawno poseł Filiks poinformowała, że jej syn Mikołaj nie żyje. Najprawdopodobniej doszło do samobójstwa, sprawę bada prokuratura. Duklanowski oraz Radio Szczecin są oskarżani o to, że samobójstwo nastolatka to ich wina, ponieważ pisząc o sprawie dopuszczono się "wtórnej wiktymizacji".
Duklanowski się broni
"W mediach pojawiły się kłamliwe informacje, jakobym ujawnił dane osobowe ofiar. Pierwszy podał to Tomasz Terlikowski i niestety kłamstwo to krąży do dzisiaj i jest powielane. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Jedyną rzeczą, którą ujawniłem, było to, że poszkodowani to dzieci znanej parlamentarzystki. Nie posłanki, tylko parlamentarzystki. Nie napisałem, że to członkini Platformy Obywatelskiej. Nie napisałem, z jakiego okręgu zasiada w parlamencie. Parlamentarzystów mamy 560, w tym kobiet jest ponad 160. Nie podałem więc informacji, które identyfikowałyby te osoby" – wskazuje Tomasz Duklanowski w rozmowie z "Gazetą Polską".
Dziennikarz przekonuje, że wielu działaczy PO znało prawdę o krzywdzie dzieci Magdaleny Filiks wcześniej, ale milczeli. "Teraz z ich strony poszła fama, o kogo chodzi. Dodatkowe dane, których ja nie podawałem, ujawniali politycy i inne media. To w ich wypowiedziach pojawiła się informacja o przynależności partyjnej czy okręgu. Potem ukazały się informacje w internecie, ale ja nie miałem na to wpływu. Podawali te szczegóły również politycy Platformy Obywatelskiej. Też nie miałem na to wpływu" – mówi Duklanowski.
Czytaj też:
Śmierć syna poseł Filiks. Polityk PO pozywa dziennikarza