Piękna, warszawska wiosna 1905 r.: bomby wybuchają w restauracjach, rewolucjoniści sypią z dachów ulotki, bandziory porywają kobiety, by sprzedawać je do Argentyny albo do lokalnych burdeli. Rosjanie władają miastem od ponad stulecia, ale wciąż nie mogą czuć się bezpiecznie. „Jak zrozumieć Polaków, którzy poświęcają własne życie, by odebrać je innym?” – zastanawia się świeżo przybyła z Petersburga rosyjska piękność.
Nowy serial TVP „Polowanie na ćmy” wskrzesza na małym ekranie świat pierwszej dekady XX stulecia, o którym wiemy „zatrważająco mało”, jak zauważał Krzysztof Masłoń w zamieszczonej w „Do Rzeczy” recenzji powieści Wacława Holewińskiego „Pogrom 1905”. „W PRL sprawę odfajkowywano hasłami rewolucyjnymi”, a przecież „działo się wówczas wiele rzeczy strasznych”. „Polowanie na ćmy” to adaptacja „Pogromu 1905”, której dokonały piszące scenariusz Katarzyna Tybinka i Anna Gabryś, całość zaś wyreżyserował Michał Rogalski („Czas honoru”, „Stulecie winnych”, „Wojenne dziewczyny”).
Adaptacja jest wybiórcza, bo nie dało się inaczej. – Trudno sobie wyobrazić, aby można było w serialu pociągnąć 12 równoważnych wątków, a tylu przecież jest w mojej powieści głównych bohaterów – mówi „Do Rzeczy” Wacław Holewiński.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.