W czasach coraz częściej uznawanych za prehistoryczne telewizja na święta szykowała, co tylko miała najlepszego, a co w praktyce okazywało się wybranymi filmami amerykańskimi, jak również przedwojennymi polskimi produkcjami, nie bez słuszności uznawanymi za wyjątkowo atrakcyjne dla telewidzów przez okrągły rok katowanych przodującymi dziełami kinematografii rzekomo zaprzyjaźnionych z nami państw, ze Związkiem Sowieckim na czele. W świątecznym telekinie obrazów Mosfilmu na szczęście nie było.
Telewizyjni decydenci z tamtych lat głównie jednak zajmowali się tym, by przekonać odbiorców o świeckim charakterze dni przez oświecone kręgi społeczeństwa nazywane dziś Spring Holidays, co nie udawało się nigdy. Pod tym względem zresztą większe
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.