Liberalizm a wojna

Liberalizm a wojna

Dodano: 
Pszenica, zdjęcie ilustracyjne
Pszenica, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay
Bogdan Rzońca | Wszyscy wiedzieli, że wywożone zboże z Ukrainy miało trafić do głodujących Afrykanów. Każdy, kto interesuje się nawet pobieżnie polityką i gospodarką wiedział, że otwarta granica z Ukrainą to próba pomocy temu krajowi i głodującym ludziom, oraz że to wynik wojny, którą wytoczył Putin biedniejszemu państwu, aby pokazać światu, że Rosja wciąż jest mocarstwem.

Wielu liczyło też, że miłosierni przewoźnicy zboża ukraińskiego, produkowanego głównie przez wielkich holenderskich, niemieckich czy włoskich dzierżawców, z żyznych czarnoziemów ukraińskich, dowiozą je do portów, a ekspedytorzy wytransferują to zboże dla potrzebujących dzieci afrykańskich.

Wielu litościwych unijczyków włączyło się w akcję, "jak pomóc Ukrainie", a tymczasem dzierżawcy ukraińskich czarnoziemów zatarli ręce i zwietrzyli interes, bo przecież tam na Ukrainie oni nie działają jednak charytatywnie i po prostu skrzętnie skorzystali z możliwości szybkiego zarobku na wojnie. Przecież do Polski, Słowacji, Bułgarii bliżej niż do Afryki.

Właśnie na tym przykładzie widać, jak miałki jest liberalizm i jego egoistyczne założenia niszczące wspólnotę. Wolność, swoboda działalności gospodarczej – to zawsze proponowali liberałowie, i to te ich wartości załatwić miały wszystko. Tak działające państwa miały być rajem dla ich mieszkańców. Klęska takiego podejścia uwidacznia się we współczesnym świecie coraz bardziej. A najbardziej wtedy, gdy trzeba wykazać się empatią, pomocniczością i gdy nawet trzeba trochę stracić, pomniejszając swój zysk.

Okazuje się jednak, że nic się nie zmieniło – każda wojna to okazja do zarobku, tak zawsze przecież było. Tylko napadnięci tracą, większość innych, czyli dostawcy broni czy żywności, liczą natomiast zarobki. Owszem zdarzają się wyjątki, takie jak postawa Polaków, przyjmujących pod swój dach matki i dzieci uciekające przed śmiercią ze swych domów. Powtórzę więc: ci co niby nic nie wiedzieli o wojnie i nie słyszeli o głodzie na świecie, któremu częściowo zaradzić miał transport zboża z Ukrainy, ci zagmatwali sytuację rolników, w krajach przez które odbywał się transport zboża.

I niech mnie nie przekonuje ktoś, kto powie, że jest możliwość do zarobku, to zarabiają. Oczywiście niech zarabiają przewoźnicy, ale niech wiozą zboże tam, gdzie miało jechać – do portów morskich. Oczywiście niech zarabiają producenci zboża na Ukrainie, którzy co prawda nie mają prawie nic wspólnego z walczącymi o wolność Ukraińcami rolnikami – ciułaczami z jedną krową, kilkoma kurami i wychudzoną świnką, gospodarujący na kilku arach za walącą się stodołą.

Można powiedzieć spokojnie, pamiętając o błędach i braku konsekwentnego reagowania przez dane państwo na tranzyt zboża z Ukrainy, że liberalizm w praktyce przynosił, przynosi i może przynieść wielkie szkody w budowaniu przyszłości Europy, bo nie uwzględnia on nadzwyczajnych stanów, takich jak wojna, w czasie której przyzwoitość powinna górować nad cynizmem i zyskiem, i jako taki liberalizm w prostej linii prowadzi do politycznej dominacji silniejszych nad słabszymi.

Autor jest europosłem Prawa i Sprawiedliwości.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także