Niepokojąca analiza: USA i Europa w obliczu kolejnego kryzysu migracyjnego

Niepokojąca analiza: USA i Europa w obliczu kolejnego kryzysu migracyjnego

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Felipe Dana/AP/EAST NEWS
USA i Europa obawiają się kolejnego kryzysu migracyjnego. Rozwiązaniem problemu może być tylko współpraca na wielu polach – czytamy w "Financial Times".

"Dyplomaci, którzy tworzą zachodnią politykę zagraniczną, są zajęci Rosją i Chinami. Ale kwestią międzynarodową, która najbardziej martwi ich politycznych zwierzchników, jest imigracja. Jak ujął to jeden z bliskich współpracowników prezydenta Joe Bidena: 'Jeśli przegramy następne wybory, to za południową granicą, a nie za Ukrainę'" – pisze na łamach dziennika Gideon Rachman.

Autor zwraca uwagę, że "presja polityczna generowana przez migrację ma się nasilić w Stanach Zjednoczonych w tym tygodniu, wraz z wygaśnięciem polityki z czasów pandemii, która pozwalała na szybkie wydalanie nielegalnych migrantów z powodów związanych ze zdrowiem publicznym". Jak czytamy, amerykańscy urzędnicy są przygotowani na to, że każdego dnia meksykańską granicę przekroczy nawet 13 tys. migrantów – ponad dwukrotnie więcej niż obecnie.

Europa też ma problem

"Kwestia uchodźców i migrantów jest również gorąca w Europie. Premier Włoch, Giorgia Meloni, prowadziła kampanię na rzecz ograniczenia przepływów przez Morze Śródziemne. Jednak liczba osób trafiających do Włoch jest obecnie o 300 procent wyższa niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Do tej pory w tym roku do wybrzeży Italii przepłynęło prawie 40 tys. osób, a liczba ta wzrośnie wraz ze spokojniejszymi na morzu letnimi miesiącami. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, koniec ograniczeń związanych z pandemią odgrywa dużą rolę w napływie migrantów" – czytamy w "FT".

Rachman wskazuje, że w Wielkiej Brytanii obietnica 'zatrzymania łodzi' uchodźców przekraczających kanał La Manche jest jednym z pięciu głównych zobowiązań rządu na ten rok. Liczby mogą być niewielkie jak na standardy amerykańskie, z 45 tys. przybyłych do Wielkiej Brytanii w zeszłym roku, ale nadal trafiają na pierwsze strony brytyjskich gazet.

"FT": Potrzebne połączenie narzędzi proponowanych przez różne środowiska

"Wojna, upadek społeczno-gospodarczy i bieda to główne czynniki napędzające uchodźców. Jednak gorzkie doświadczenia w krajach takich jak Libia, Liban, Mali i Afganistan sprawiły, że kraje zachodnie coraz bardziej obawiają się wysyłania wojsk do prób stabilizacji upadających państw. Nikt raczej nie zasugeruje zagranicznej interwencji w Sudanie, gdy ten kraj ogarnia wojna domowa" – czytamy.

"Prawicowcy opowiadają się za murami i deportacjami. Lewica ma tendencję do niewyraźnego mówienia o rozwoju gospodarczym i 'bezpiecznych i legalnych drogach' migracji. Jednak o tym łatwiej mówić, niż to zrobić. Bezpieczne i legalne szlaki migracyjne są oczywiście pożądane, ale liczba potencjalnych migrantów zawsze prawdopodobnie przekroczy liczbę oferowanych wiz. Zamiast się kłócić, kraje bardzo potrzebują współpracy. Aby mieć jakąkolwiek szansę na pracę, musi to dotyczyć krajów pochodzenia, krajów tranzytu i krajów docelowych. I wymaga połączenia środków liberalnych i konserwatywnych. Organy ścigania i wywiad mają do odegrania ważną rolę" – ocenia Gideon Rachman.

Czytaj też:
Ekspert: Jeśli supermocarstwa walczą o pokój, to powinniśmy być zaniepokojeni
Czytaj też:
"The Washington Post": Wielka Brytania wywiera presję na administrację Joe Bidena

Źródło: ft.com
Czytaj także