Premier Gruzji Iraklii Garibaszwili, który wielokrotnie składał niejednoznaczne wypowiedzi pod adresem Ukrainy, dał do zrozumienia, że jego rząd nie wprowadzi bezpośrednich sankcji wobec Rosji, jak uczyniły to USA i kraje europejskie. Garibaszwili powiedział również, że ma pretensje do Zachodu o to, jak potraktowali jego kraj podczas rosyjskiej inwazji w 2008 roku.
Gorzkie słowa premiera
Podczas dyskusji panelowej na międzynarodowym forum gospodarczym w Katarze Garibaszwili, tłumacząc politykę obecnego rządu Gruzji wobec Rosji, skarżył się, że Europa bardziej zdecydowanie zareagowała na wydarzenia na Ukrainie w 2022 roku niż na wojnę rosyjsko-gruzińską w 2008.
– W 2008 roku mieliśmy wojnę. Czy pamiętacie kogoś, kto nałożył sankcje podczas naszej wojny? Nikt! Nikt na świecie nie miał właściwej odpowiedzi, żadnej adekwatnej odpowiedzi w przypadku tej wojny. Oto moje pytanie – gdzie logika? Nasza wojna nie byłą wojną, ale wojna na Ukrainie to wojna? – powiedział gruziński polityk cytowany przez portal informacyjny "Novosti - Georgia".
Według niego, władze gruzińskie były "bardzo rozczarowane, że po wojnie z Rosją w 2008 roku wszystko poszło jak zwykle”.
Jednocześnie Garibaszwili przypomniał, że Rosja okupowała 20 proc. jego kraju.
– Rosja zbudowała dwie bazy wojskowe na naszej historycznej ziemi, Rosja uznała tzw. niepodległość naszych historycznych regionów i ta okupacja trwa nadal – powiedział.
"Nie" dla sankcji
Podczas tego przemówienia Garibaszwili potwierdził, że gospodarka Gruzji "załamie się”, jeśli jego rząd nałoży bezpośrednie sankcje na Rosję.
– Gospodarka Gruzji upadnie, zaszkodzimy naszemu narodowi, jeśli wprowadzimy takie dwustronne sankcje gospodarcze przeciwko Rosji. UE handluje z Rosją tyle samo w ciągu zaledwie czterech dni, co my przez cały rok. To zabawne, prawda? Udział w obrocie wynosi 0,3 procent, nie ma w tym żadnej logiki – wskazał.
– Gruzja wspiera Ukrainę i naród ukraiński, ale nie wprowadzi bezpośrednich restrykcji wobec Rosji – dodał Garibaszwili.
Czytaj też:
Protesty na lotnisku w Gruzji po decyzji Rosji. Dekret Putina zbiera żniwoCzytaj też:
Saakaszwili: Jeśli przeżyję, to dzięki Polsce